Zwycięzcami są prawda i uczciwość. W odpowiedzi Adamowi Proboszowi

Nie ma co dzielić włosa na czworo i dociekać, czy śledczy kierował się pozytywnymi czy innymi motywacjami. Nie chodzi nawet o angażowanie publicznych pieniędzy w przedsięwzięcie, które było zwykłym oszustwem; to jedynie odprysk, i to lokalny. Tu nawet nie chodzi o to, czy odpowiedź na pytanie czy Armstrong brał niedozwolony doping „jest oczywista”.

Tu chodzi o rzeczy najbardziej banalne na świecie: prawdę – uniwersalną, a nie prywatną – oraz uczciwość. Takie najprostsze i najzwyklejsze pod słońcem. Jednocześnie chodzi o wielkie oszustwo, którego skala przewyższa wszystkie dotychczasowe.

Lance Armstrong stworzył całą instytucję, która postawiła sobie dwa cele: wygrywać i nie dać się złapać na oszustwach, które  z rozmysłem i na masową skalę stosowano dla osiągania tych zwycięstw. 7-krotny tryumfator Tour de France nie tylko sam zażywał niedozwolone środki, od czego się zawsze odżegnywał, ale stworzył i nadzorował funkcjonowanie najbardziej wyrafinowanego systemu dopingowego w historii sportu. Jemu, Raskolnikowowi współczesności było wolno, bo on chciał bardziej niż inni; on miał misję do spełnienia; on wreszcie zbyt wiele zainwestował, by przedsięwzięcie miało się nie powieść.

Dochodzi do tego legenda: „Patrzcie; cierpiałem na nieuleczalną chorobę i oto nie tylko, że z niej wyszedłem, ale byłem w stanie wznieść się na najwyższy szczyt; na niebotycznej wysokości wierzchołek i dokonać rzeczy, której nikt przede mną nie osiągnął. A to wszystko dzięki determinacji, woli walki, uporowi, bardzo, ale to bardzo ciężkiej pracy i grupie zaufanych i oddanych ludzi wokół”.

Takie było przesłanie towarzyszące dekadzie fenomenalnych zwycięstw, odnoszonych z iście mistrzowskim rozmachem, którego nikt nie tylko nie był w stanie powielić, ale nawet zbliżyć się. I oto mamy wielkie BUM; BUM tak kolosalnych rozmiarów, że go po prostu nie słychać, bo ci którzy powinni starać się oddać ten przeraźliwy huk jakby nabrali wody w usta.

Trudno się dziwić; być może w nieodległej przyszłości dowiemy się, że wielu z nich miało udział w tworzeniu współczesnego Raskolnikowa.

Wymowy faktów nie zmieni też sugerowanie, że prokurator Travis Tygart z Amerykańskiej Agencji Antydopingowej, który wcześniej udowodnił szachrajstwa laboratorium Balco oraz Marion Jones i Justina Gatlina, to nienawistnik, który kieruje się wyłącznie chęcią zaistnienia w mediach.

Nie da się bowiem tego powiedzieć o kolarzach, którzy byli żołnierzami Armstronga; jego powiernikami, najbliższymi druhami. Dowodzą tego relacje nie tylko o zachęcaniu, ale i zmuszaniu do stosowania niedozwolonych środków, przetaczania krwi, etc. Tym, którzy nie chcieli w tym uczestniczyć, pokazywano drzwi.

Skoro dziś „oczywiste jest to, że w latach kiedy Teksańczyk wygrywał Tour de France, używanie EPO było powszechne we wszystkich dyscyplinach wytrzymałościowych i (…) wcale tak znowu bardzo tego nie ukrywano”, to dlaczego w tamtym czasie jakikolwiek sygnał, mały cień wywoływał falę oburzenia; „jak można tak bezceremonialnie podawać w wątpliwość uczciwość Bohatera?!”

Wystarczy zresztą sięgnąć do wywiadu Armstronga dla „Cycling Weekly” z grudnia 2008 r.:

„(…) nigdy bym nie ryzykował reputacji mojej rodziny, moich oszczędności, mojej fundacji, wszystkich ludzi, którzy wierzą w tę sprawę. Nie ryzykowałbym aż tak wiele.”

A jednak, postawił na szali dużo więcej. Nie tylko zaufanie ludzi: dzieci i młodzieży, chorych na raka, kolarzy amatorów i wielu innych. Firma Nike zerwała współpracę z fundacją Live Strong, a Rabobank zapowiedział, że z końcem roku przestaje wykładać pieniądze na zawodową grupę kolarską. Holenderska grupa bankowa należała do niewielu firm, które regularnie łożyły na ten sport (grupa kolarska Rabobank startowała nieprzerwanie w Tour de France od 1984 r.). Ma to bezpośrednie przełożenie również na krajowe podwórko, bo zaangażowanie BGŻ w polskie kolarstwo wynikało stąd, że głównym udziałowcem tego banku jest właśnie Rabobank.

Tak jak nie wolno potępiać osoby, tak trzeba nazwać po imieniu jej czyny. Na szczęście z wielkim hukiem i w drobny mak roztrzaskał się tylko złoty cielec. Człowiek, który siedział w środku ma jeszcze szansę wstać i coś udowodnić. Tak naprawdę chyba dopiero teraz Lance Armstrong staje przed próbą życia. Wyrwał się poważnej chorobie; teraz musi otwarcie stawić czoła konsekwencjom zła, które świadomie tworzył.

Paweł Ulbrych

 

Recent posts in Kolarstwo szosowe

 
 
 
 
 
 

Wiadomości dnia (Twitter)

  • PRZERWA MODERNIZACYJNA do końca wakacji!
  • Tym, którzy wybierają się na letni wypoczynek życzymy udanej pogody i zregenerowania sił. Pozdrawiamy i zapraszamy po okresie wakacyjnym!
  • Jesteśmy przekonani, że będą Państwo zadowoleni z nowego kształtu rozbudowanej strony
  • LE, elim.: Śląsk Wrocław - Rudar Pljevlja 4:0
  • Żużel, DPŚ: Australia awansowała z barażu do finału w Pradze (Australia, Czechy, Dania, Polska)
 
 

Okiem Dyzia

 
 

Ekstraklasa piłkarska

 
 

Rotacja wsteczna

 
 

Ważne daty

Brak wydarzeń
 
 
 
Top