Łatwo byłoby znęcać się nad zespołem Asseco Prokomu Gdynia po porażce w czwartej kolejce Euroligi z Maccabi w Tel Awiwie 62:93. Tyle tylko, że nie ma to żadnego sensu. Maccabi to kompletnie inna półka w tym sezonie niż zespół z Gdyni. Nokia Arena to jedna z legendarnych hal koszykówki, gdzie na każdy mecz Euroligi przychodzi kilkanaście tysięcy entuzjastycznych fanów. Grać tam i pokazać się chce każdy. Po takim meczu jak czwartkowy należy więc wyłącznie „odfajkować” i szukać pozytywów. Wynik nie ma żadnego znaczenia.
Na pewno pozytywami będą występy trzech polskich graczy, którzy mogą i powinni odgrywać ważne role w reprezentacji podczas przyszłorocznego EuroBasketu w Słowenii. Skoro Adam Hrycaniuk może zagrać skuteczne manewry pod koszem w Tel Awiwie, może być także nie tylko człowiekiem od zadań specjalnych w kadrze narodowej. Skoro ciągle 19-letni Mateusz Ponitka z meczu na mecz może udowadniać, że przynależy do Euroligi, powinniśmy trzymać kciuki za jego dalszy rozwój. Skoro Piotr Szczotka może zdobywać punkty na tym poziomie, może warto pomyśleć o jego powrocie do kadry.
No i jeszcze Jerel Blassingame, którego szybkość i umiejętność kreowania gry przyjemnie się ogląda, pod warunkiem, że nie będziemy się za bardzo przejmować wynikiem. Oczywiście na tle Maccabi. Bo Asseco Prokom pokazał wystarczająco wiele w ostatnich tygodniach, żeby wierzyć w szanse na wygrane w najbliższych dwóch kolejkach – w meczach u siebie z Montepaschi Siena i Elan Chalon. Te dwa spotkania zdecydują o obrazie sezonu ekipy z Gdyni w Eurolidze 2012/2013. Dwa zwycięstwa dadzą awans, a warto być w Top 16, bo tam zagra się 14 meczów z samymi potęgami. I tylko to warto mieć w pamięci oceniając przedzaduszkowy mecz w Izraelu.
Adam Romański