Turniej w Katarze znów bez sukcesu polskiego zespołu, jeśli oczywiście nie liczyć dwóch zwycięstw PGE Skry Bełchatów nad zdobywcą Pucharu Europy.
Kibice nie lubią takich turniejów. Pusta hala w Dausze, wiele meczów między zespołami z ogromną różnicą umiejętności i stawka bez prestiżu. Ale właśnie także z tych powodów warto w takim turnieju wygrywać. Także dlatego, żeby nauczyć dopiero zgrywające się składy sztuki zwyciężania.
PGE Skrze się to nie do końca udało. Do pełni szczęścia zabrakło półfinałowej wygranej z Sada Cruzeiro. Mistrzowie Brazylii mają w składzie tylko jednego reprezentanta z kadry olimpijskiej, ale są świetnie zgrani i to pomogło im wygrać 3:2 z Polakami. W tie-breaku Brazylijczycy byli mądrzejsi, do końca wykorzystując słabości Mariusza Wlazłego w przyjęciu zagrywki. Nie znaczy to, że PGE Skra grała źle. Pomysł z Wlazłym i Aleksandarem Atanasijeviciem grającymi obok siebie wyglądał obiecująco i przyniósł w tym turnieju chyba jednak więcej dobrego niż złego.
Szkoda że nie było finału, bo zamiast grać drugi raz ze świetnym Zenitem Kazań i – po raz drugi udanie – mścić się za przegraną w finale Ligi Mistrzów (i słynną obcierkę przy bloku, której nie widział sędzia), można by zmierzyć się ze wszystkimi wartościowymi zespołami w tym turnieju. Czyli także z włoskim Trentino Diatec Trento, które wygrało w Katarze po raz czwarty z rzędu (w czwartym roku po odrodzeniu turnieju). I chyba tylko Polacy mogli tego dokonać.
Świat siatkówki podczas corocznego jesiennego turnieju w Dausze to także ambitne zespoły z Kataru. Podobnie jak w innych dyscyplinach bogate kraje arabskie są w stanie na jedną akcję lub turniej zebrać drużynę, która powalczy z najlepszymi. W końcu we współczesnym świecie zawsze jest wielu doskonałych sportowców akurat szukających pracy. W Al-Rayyan mogli więc zagrać olimpijczycy z pierwszych szóstek reprezentacji USA, Brazylii i Bułgarii, co niemal skończyło się grupową wygraną z Trentino.
Ciekawostka, dla których ten turniej istnieje. I dobrze.
Do rywalizacji pań – rozgrywanej równolegle, co poza igrzyskami olimpijskimi jest ewenementem – polskiego zespołu nie było, ale były polskie siatkarki. Katarzyna Skorupa w Rabicie Baku grała dużo i dobrze, słabiej dopiero w finale. Berenika Okuniewska w Fenerbahce Stambuł buduje sobie mocną pozycję w jednym z najlepszych klubów Europy (choć w tym sezonie poza Ligą Mistrzyń). Europejskie kluby, które wygrywały w ostatnich dwóch latach, tym razem zajęły jednak niższe miejsca na podium (2. Rabita, 3. Fenerbahce). Jednak z trzema czwartymi reprezentacji Brazylii w Sollys Nestle Osasco – ze skuteczną w ataku Sheillą Castro i dominującą na każdym poziomie środkową Thaisą Meneses – nie było tym razem szans.
Adam Romański