Jeżeli komuś znudziła się PlusLiga, jeśli uważa, że siatkówka jest nużąca, akcje zbyt krótkie, a gra schematyczna – w niedzielę mógł się przekonać, że na razie nie wymyślono nic atrakcyjniejszego. Lepsze jest wrogiem dobrego, tak można podsumować pomysł rozgrywania meczu do pięciu wygranych setów (każdy do 15 punktów), a właśnie taki „spektakl” kibice zobaczyli w charytatywnym meczu Reprezentacja – Skra, który biało-czerwoni wygrali 5:3.
W Częstochowie obie drużyny zagrały wg projektu prezesa PZPS Mirosława Przedpełskiego. Warto próbować, bo nie myli się ten, co nic nie robi. Idea meczu i szczytny cel (dochód przeznaczono na rzecz kampanii UNICEF) były jak najbardziej słuszne, ale już ośmiosetowe spotkanie zmęczyło w pewnym momencie fanów siatkówki, nawet mimo obecności na boisku asa tenisowego serwisu Jerzego Janowicza i zagorzałego kibica-dziennikarza Zygmunta Chajzera. Wielokrotnie zastanawiałem się nad sensem wprowadzenia wideo-weryfikacji czy pomysłem rozgrywania spotkania siatkarskiego na stadionie piłkarskim. Ostatecznie włodarze Polskiego Związku Piłki Siatkowej przekonali mnie do obu pomysłów, nie sadzę jednak, że i tym razem zmienię zdanie. Tym razem to szef siatkarskiej federacji powinien się zastanowić czy i jemu takie reguły rozgrywania spotkania przypadły do gustu.
Kiedy w Częstochowie rozpoczynał się siatkarski maraton, w Warszawie kończył się sprint i to w biegu bez żadnych przeszkód. W ostatnim spotkaniu 12. kolejki Delecta Bydgoszcz nie dała najmniejszych szans Politechnice wygrywając 3:0. Siatkarzem meczu został Stephane Antiga, zdobywca 11 punktów dla gości przy znakomitej skuteczności 73 %. Bydgoszczanie świetnie serwowali i nie potrzebowali do tego ani Jerzego Janowicza, ani dobrej rakiety, wystarczył Marcin Wika, który próbował przypomnieć sobie lata świetności. W dodatku Inżynierowie bardzo słabo przyjmowali, a Fabian Drzyzga mimo szczerych chęci nie był w stanie wiele zrobić. Po meczu wyglądał jakby przejechał po nim walec, ale nie zrzucał winy na kolegów, stwierdził tylko, że wszyscy muszą jeszcze intensywniej pracować na treningach.
ZAKSA (zgodnie z moimi prognozami sprzed tygodnia) przegrała w Rzeszowie (2:3), ale jeszcze prowadzi w tabeli. Drugą Skrę i trzecią Delectę wyprzedza jednak już tylko lepszym bilansem setów. Na zaledwie sześć kolejek przed końcem rundy zasadniczej tabela wygląda niezwykle ciekawie, ale np. taki Michał Masny studzi nastroje: „Dwie, trzy porażki i znowu możemy być na szóstym miejscu”, twierdzi rozgrywający z Bydgoszczy. Styczniowe mecze w PlusLidze zapowiadają się pasjonująco.
Tomasz Kowalczyk
Dziennikarz Radiowej Jedynki