Cudu, niestety, nie było. Polscy hokeiści przegrali z Ukrainą 1:5 w decydującym meczu turniej preeliminacyjnego do Igrzysk Olimpijskich i stracili szanse na grę w Soczi w 2014 roku. Do kolejnego etapu kwalifikacji awansowali Ukraińcy.
Zawody w Kijowie rozpoczęły się dla biało-czerwonych zgodnie z planem. Polacy, po raz pierwszy w oficjalnej imprezie prowadzeni przez nowego szkoleniowca Igora Zacharkina, bez większych kłopotów pokonali Estonię 8:0 i Hiszpanię 5:0. Tak jak przewidywano, decydujące miało być ostatnie starcie z gospodarzami, którzy też bardzo efektownie i bez straty gola wygrywali z Hiszpanią (7:0) i Estonią (10:0). Zwycięzca miał więc zgarnąć całą pulę, czyli prawo gry w lutym przyszłego roku z Danią, Białorusią i Słowenią w zawodach w Vojens, których triumfator zdobędzie prawo gry na Igrzyskach w Soczi.
Mecz z Ukrainą zaczął się dla Polaków udanie. Już w czwartej minucie Dariusz Gruszka wykorzystał błąd obrońców rywali, przejął odbity od bandy krążek i pokonał Jewgena Napnienkę. Szanse na podwyższenie prowadzenia biało-czerwoni mieli między10 a15 minutą, kiedy to między innymi przez 112 sekund grali w podwójnej liczebnej przewadze. Niestety, gola strzelić się nie udało. Jak grać mając na lodzie jednego zawodnika więcej pokazali Ukraińcy w 19 minucie. Wykluczony za przeszkadzanie Krystian Dziubiński przesiedział na ławce kar zaledwie 28 sekund. Po strzale Witalija Ljutkiewicza Kamil Kosowski przepuścił krążek do siatki i było 1:1.
Na początku drugiej tercji gospodarze, żywiołowo dopingowani przez ponad 6-tysięczną widownię, która w komplecie wypełniła trybuny kijowskiego Pałacu Sportu, objęli prowadzenie. Znów udało im się wykorzystać liczebną przewagę. W końcówce pierwszej odsłony Mateusz Rompkowski został ukarany za grę bez kasku. Tak jak przy pierwszym golu i tym razem na lodzie przebywała pierwsza piątka Ukraińców z napastnikami występującego w lidze KHL Donbasu Donieck: Siergiejem Warłamowem oraz Aleksiejem Ponikarowskim i Rusłanem Fiedotienką, którzy ze względu na lokaut w NHL grają w Europie a nie w Winnipeg Jets i Philadelphia Flyers. Tym razem jednak żaden z nich nie zdobył bramki ani nie asystował. Do siatki Polaków trafił uderzeniem spod niebieskiej linii Ołeksandr Pobiedonoscew. Mimo drastycznego spadku skuteczności podczas gry w przewadze – cztery niewykorzystane okresy gry z jednym hokeistą więcej – ekipie Ołeksandra Kulikowa udało się podwyższyć przewagę na 3:1. 31 sekund przed zakończeniem drugiej tercji gola strzelił Maksim Kwitczenko.
W ostatniej części meczu Polacy rzucili się od odrabiania strat, ale ich agresywna gra nie przynosiła sytuacji bramkowych, a kolejne wykluczenia. Podczas pobytu na ławce kar Gruszki, na 4:1 dla Ukrainy trafił w 43 minucie Warłamow. W 57 minucie wynik spotkania ustalił Kostiantyn Kasanczuk, gdy karę odsiadywał Jerzy Gabryś.
- W pierwszej tercji rywale nas nieco zaskoczyli, gdy my staraliśmy się wyczuć ich grę – mówił po meczu dla oficjalnej strony IIHF Rusłan Fiedotienko. Ponadto złapaliśmy kilka niepotrzebnych kar. Na szczęście nawet po karze meczu dla Ołeksandra Matieruchina za rzucenie na bandę udało nam się wyjść obronną ręką z liczebnego osłabienia. To był decydujący moment spotkania, bo od tej chwili zaczęliśmy kontrolować grę i tak było już do końca.
Jakub Pieczatowski