Nikomu nie udało się jeszcze obronić tytułu w Lidze Mistrzów, ale to zapewne kwestia czasu. Żaden klub nie sięgnął po końcowe zwycięstwo w Champions League mając w zespole tylko własnych wychowanków – choć pozornie rzecz ta wygląda na nieporównanie trudniejszą niż dwa triumfy z rzędu, to być może zdarzy się niebawem.
Wyobrażacie sobie finał Ligi Mistrzów 2012/2013 Barcelona – Real Madryt? Jasne, że tak! A wyobrażacie sobie taki oto wyjściowy skład Dumy Katalonii?
VALDES
MONTOYA – PIQUE – PUYOL – JORDI ALBA (PLANAS)
XAVI (THIAGO) – BUSQUETS (SERGI ROBERTO) – FABREGAS
PEDRO (TELLO) – MESSI – INIESTA
Czemu nie! W nawiasie dałem wychowanków, potencjalnych zmienników podstawowej jedenastki. Oglądałem odmłodzoną Barcelonę z siedmioma wychowankami La Masii w meczu z Benfiką i pomyślałem, że jeśli jakikolwiek klub jest w stanie wygrać Ligę Mistrzów tylko swoimi ludźmi, to tylko Barcelona. Wygrać elitarne rozgrywki bez milionowych transferów? Zdobyć klubowe mistrzostwo Europy w oparciu o piłkarzy od dziecka związanych z klubem, piłkarzy z barcelońską filozofią grania we krwi? To byłoby piękne. Zbyt piękne, by prawdziwe? Niekoniecznie.
Barcelona już 2 tygodnie temu strzeliła Levante 4 gole w La Liga mając tylko swoich ‘canteranos’ na boisku! Owszem, z Benfiką widać było brak Xaviego, Iniesty, Alby, nie-wychowanków Mascherano, Daniego Alvesa (grał Villa), młodzież pozostawiona sama sobie popełniała błędy, pozwalała Portugalczykom na stwarzanie stuprocentowych sytuacji, ale taki dla przykładu Gerard Deulofeu to prawdziwa perła, a w kolejce czekają następne – Macky Bagnack, Sergi Samper, Alain Ebwelle. Skoro oba wygrane z Manchesterem United finały Ligi Mistrzów (2009 i 2011 rok) Barcelona zaczynała z siedmioma wychowankami w składzie, znaczy się, że czas na pełną jedenastkę La Masii. Najlepiejw finale.
Tomasz Lach