Człowiek, który ma talent wcale nieczęsto o tym nie wie i nie zawsze potrafi go wykorzystać. Na szczęście bywają przypadki, że ich potencjalne możliwości nagle wybuchają, a potem ci ludzie stają się rozpoznawalni dla całego świata. I zwłaszcza sportowcy stają się w takich momentach całkowicie przewidywalni, jeśli idzie o ich wyniki.
Nie ulega wątpliwości, że Sylwia Bogacka była potencjalnym Sokolim Okiem. Strzelała celnie, biła rekordy kraju, ale gdy przychodziło do ważnych zawodów, nie potrafiła potwierdzić swych możliwości. Do czasu igrzysk w Londynie. W najbardziej cenionym momencie, w ekstremalnych warunkach dla strzelczyni, pokazała to, co w niej drzemało od lat i odniosła olbrzymi sukces. Być może byli tacy, którzy uznali, że był to przypadek, że to się więcej nie powtórzy. Jakże głęboko się mylili! Minęło parę miesięcy a pani Sylwia, jakoś nie mogę się zdobyć bez przyzwolenia na zwracanie się po imieniu, jakoś tak zostałem wychowany, potwierdziła, że osiągnęła poziom mistrzowski. Trzy medale, które zdobyła podczas mistrzostw świata wojskowych potwierdzają to dobitnie. Oczywiście, że znajdą się malkontenci, którzy powiedzą, że to jakaś prowincjonalna impreza wojskowa. Być może mieli by rację, gdyby chodziło o mistrzostwa światowe armii w szermierce (nie te czasy) lub judo (tylko dla komandosów), ale nie w tej dyscyplinie. W strzelaniu światową czołówkę tworzą ci, którzy są w szeregach armii, ale na szczęście w olbrzymiej większości nie muszą celować do ludzi stojących naprzeciwko tylko do tarcz.
Trzy medale wywalczone w światowych mistrzostwach armii mają naprawdę wielką wartość. Otóż dwa z nich zostały zdobyte w rywalizacji zespołowej, w której obok srebrnej medalistki igrzysk wystąpiły młode zawodniczki, jeszcze niezbyt doświadczone w strzelaniu na najwyższym poziomie, ale na pewno utalentowane. Przejście z młodzieńczego etapu do rywalizacji dorosłych nie jest łatwe. Na szczęście te panienki mają obok siebie panią Sylwię, zahartowaną w takich bojach, z wielkim spokojem wewnętrznym. Jak sądzę, możemy z dużym spokojem oczekiwać najbliższych zawodów na światowym poziomie, choć szkoda, że w igrzyskach nie ma rywalizacji zespołowej. Już słyszałbym Mazurka Dąbrowskiego…