Z okazji Świąt Bożego Narodzenia i zbliżającego się Nowego Roku przygotowaliśmy dla naszych Czytelników miłą niespodziankę – życzenia od Adama Małysza. Były wybitny skoczek narciarski jest teraz kierowcą rajdowym i szykuje się do Rajdu Dakar. Pracuje również jak komentator telewizyjny. Znalazł jednak czas, by podzielić się kilkoma refleksjami w związku ze Świętami.
Oto życzenia Adama Małysza dla Państwa za pośrednictwem Sportowych Wywiadów:
„Życzę wszystkim ludziom, sobie, innym sportowcom oraz sportowi, żeby nie dotarł do nas kryzys. On idzie wielkimi krokami, co widać wszędzie. Chociaż z drugiej strony, cały czas jest nagłaśniane, że zbliża się kryzys. I to jeszcze pogarsza sytuację. Każdy o tym mówi, a wtedy jeszcze szybciej się to realizuje. Jestem przekonany, iż potęga podświadomości działa w ten właśnie sposób, że nawet jeśli coś nie musi się stać, to intensywne myślenie na ten temat sprawia, że się dzieje. To się samemu wywołuje. Oby więc kryzys do nas nie dotarł, bo w sporcie będzie ciężko. Sport opiera się przede wszystkim na sponsorach, musi mieć dofinansowanie. Jeśli tego nie będzie, to będzie źle.”
Gwiazdka kojarzy się między innymi z prezentami. Czy Adam Małysz szczególnie zapamiętał jakiś świąteczny upominek?
„Nie wiem czy dostałem jakiś wyjątkowy prezent na Mikołaja… Bardziej już na Zajączka pamiętam taki zaskakujący podarunek. Dostałem samochód – duże Ferrari, zdalnie sterowane. To znaczy nie do końca zdalnie, bo z tyłu wystawał duży kabel. Ale wtedy to było coś.
Na Zajączka to jest tak, że tych prezentów się szuka. I ja szukałem po całym domu chyba ze dwie godziny zanim znalazłem w… piekarniku. Rodzice nie mieli litości i nic mi nie podpowiedzieli. Na Mikołaja nie jestem w stanie powiedzieć, czy kiedykolwiek dostałem prezent, który by mnie zaskoczył. Dosyć szybko zaczęliśmy sami chodzić po domach jako Mikołaje i diabły, w korowodach. Najczęściej zdarzało mi się być Mikołajem, ale i diabłem byłem ze dwa razy.”
Wysłuchał Igor Błachut