Tina Maze praktycznie zapewniła sobie zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. 30-letnia Słowenka zdominowała walkę o Kryształową Kulę, a w niedawnych mistrzostwach świata w Schladming była najbardziej utytułowaną wśród kobiet ze złotym medalem w supergigancie i srebrnymi w gigancie oraz superkombinacji.
Sportowe Wywiady: Tina Maze zostanie pierwszą Słowenką w historii, która zdobyła Puchar Świata.
Witold Domański, komentator narciarstwa alpejskiego: W ostatnich trzech sezonach zajmowała czwarte, trzecie a potem drugie miejsce w Pucharze Świata. W tym roku będzie pierwsza. Maze startuje w Pucharze Świata od dawna. Odnosiła sukcesy, ale nie największego kalibru. W 2008 roku stworzyła własny team. Ma swojego trenera i fizjoterapeutę. Specjalnie dla niej narty robi szwajcarska firma Stoeckli, która zniknęła już z rynku, ale teraz wróciła dzięki Maze. Odkąd Słowenka zaczęła sama zajmować się swoimi interesami, jej wyniki bardzo się poprawiły.
Maze odniosła już osiem zwycięstw w tym sezonie. Była 18 razy na podium, czym wyrównała rekord Pernilli Wiberg i Hanni Wenzel.
- Można spodziewać się, że jeszcze wiele razy stanie na podium. Należy podkreślić, że jest to jedna z nielicznych zawodniczek, która zdobywa punkty we wszystkich konkurencjach. I to dużo punktów. W każdej konkurencji jest na podium albo blisko podium. W tym sezonie nie wygrała tylko zjazdu. W tych czasach to bardzo rzadka rzecz. Na ogół zawodnicy mają „przechył” w stronę konkurencji technicznych lub szybkościowych, a w pozostałych tylko podpierają się.
Może ustanowić jeszcze inny rekord – zostać pierwszą kobietą, która zdobyła dwa tysiące punktów. Ma 1844, a do końca sezonu pozostało dziewięć startów.
- Z pewnością tak się stanie. Zdecydowanie jest dominującą postacią kobiecego narciarstwa alpejskiego. Maze to tym większy fenomen, że właściwie jest jedyną Słowenką, która liczy się w Pucharze Świata. Pozostałe są bardzo daleko od czołówki. Inne Słowenki są tak słabe, że trenowanie z nimi nie miałoby dla Tiny Maze żadnego sensu.
Na koniec zapytam też o mężczyzn. Lider, Marcel Hirscher powiększył przewagę nad Akselem Lundem Svindalem. Reszta nie liczy się.
- Reszta nie liczy się od dawna. Svindal powiedział przed ostatnimi zawodami w Garmisch-Partenkirchen, że jest zmęczony sezonem i nie wierzy w nawiązanie walki z Hirscherem. Wygląda, że Norweg poddał się. Gigant w Ga-Pa zakończył się tryumfem Hirschera i szanse Svindala na Kryształową Kulę zmalały niemal do zera. Austriak był pierwszy a Norweg szósty i praktycznie nie ma już szans. Svindal musiałby wygrywać wszystko, a Hirscher wszystko przegrywać.
Rozmawiał Adam Dutlinger