Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało?! Stało się. Za nami Mistrzostwa Europy w Judo w Budapeszcie, których podsumowanie należy wkomponować w szablon… klepsydry. Po raz pierwszy od 1984 roku nasza reprezentacja nie zdobyła jakiegokolwiek medalu.
Jak to możliwe, by nikt z Polski nie stanął choćby na najniższym stopniu podium? Co dzieje się z dyscypliną w której mamy piękne tradycje i garść medali olimpijskich, także złotych?
- Szkoda gadać! – skwitował krótko sytuację Bogdan Chruścicki, dziennikarz kochający judo od zawsze.
Sportowe Wywiady: Czy brak jakiegokolwiek medalu w Budapeszcie traktujemy jako potknięcie, czy jako odzwierciedlenie rzeczywistego stanu dzisiejszego polskiego judo?
Bogdan Chruścicki: – To nie jest potknięcie. Niestety. Problem istnieje od lat. Sytuacja jest beznadziejna. Na naszych oczach w ostatnim czasie robiło się coraz gorzej z roku na rok. Nie mamy zawodników, którzy mogą rywalizować na poziomie światowym i co gorsza, zobaczyliśmy jak na dłoni – również na poziomie europejskim. Czasy Nastuli, Legienia, czy Szczepańskiej minęły. Nie wiem. Nie potrafię powiedzieć, dlaczego kluby tak źle działają. Nie jestem działaczem. Ale to, co się dzieje mnie przeraża.
Szwankuje system szkolenia?
- Co z nim musi być nie tak. Wygląda na to, że nie ma utalentowanych osób, ale czy to możliwe? Zawsze ktoś się znajdował. Nie rozumiem tego i jest mi przykro. Tym bardziej, że przecież jesteśmy świadkami czasów w których sporty walki są bardzo popularne.
Coś musi być na rzeczy.
- Zaniedbanie. To, co dzieje się z polskim judo wygląda na zaniedbanie i brak profesjonalnego podejścia do dyscypliny. Oczywiście nie można zapominać, że część młodych ludzi interesujących się sztukami walk w poszukiwaniu popularności i pieniędzy decyduje się na modne ostatnio MMA. To może mieć jakiś wpływ.
Judo przegrywa z MMA? To usprawiedliwienie mnie nie przekonuje. MMA nie jest akademickim sportem. Ponadto małe dzieci nie chodzą na zajęcia MMA. Nie wyobrażam sobie dziesięciolatka okładającego pięściami twarz rówieśnika w parterze. „Szkraby” mogą za to śmiało chodzić na judo.
- Pozbyto się dobrych trenerów.
Co znaczy pozbyto?
- Nie ma już asów trenerskich, którzy prowadzili zawodników i zawodniczki do medali na mistrzostwach. Po prostu już ich nie ma. Nikomu na nich zbytnio nie zależało, więc już ich nie ma. To co się u nas dzieje jest paradoksem, bo judo na całym świecie jest szalenie popularne. Pytam sam siebie dlaczego nie w Polsce? Nie wiem. Chyba ludzie odpowiedzialni za tą dyscyplinę w naszym kraju nie robią nic, by ją popularyzować, by żyła. Żal. To idealny sport, który mógłby być upowszechniany choćby w szkołach. Judo uprawia się w 150 krajach na świecie.
A jak wygląda wspieranie judo przez Ministerstwo Sportu?
- (śmiech) Zostało zdegradowane do niższego koszyka. Generalnie stworzenie koszyków to poróżnianie ze sobą środowiska sportowego. Tworzenie jakiś podziałów. Ale skoro już o koszykach, które stały się faktem, to poświęćmy im chwilę. W pierwszym pozostają na przykład zapasy, które mogą wypaść z Igrzysk Olimpijskich. Mam oczywiście nadzieję, że nie wypadną. Nie rozumiem jednak dlaczego, i tu kolejne pytanie, dlaczego podnoszenie ciężarów jest w pierwszej grupie, a judo w drugiej? Czy minister Mucha chce, żeby dzieci w szkołach podnosiły ciężary? Owszem, jest jeszcze ministerstwo edukacji, które ma wiele do powiedzenia w sferze szkolnictwa, ale oba ministerstwa podlegają jednemu rządowi i działają wspólnie na rzecz naszego wspólnego dobra. Tak przynajmniej powinno to wyglądać z definicji. A zatem pytam, czy zamiast podnoszenia ciężarów nie lepiej wspierać judo? No, może chodzi o to, że społeczeństwo musi się przygotowywać do dźwigania worów, zamiast uprawiać sporty ogólnorozwojowe. Oczywiście żartuję, ale jak tu nie żartować? Ministerstwo sportu, utrzymywane z naszych podatków i dzielące nasze pieniądze, winno dbać o rozwój sportu i o tężyznę naszego społeczeństwa. Jeśli nie ono, to kto ma być czuły na tym punkcie? Chyba nie Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji. Wszyscy chcemy, by Polacy nie byli kalekami. Pytam: – dlaczego tak piękny sport jak judo przegrywa również z kajakarstwem i wioślarstwem, sportami, które można uprawiać tylko tam, gdzie jest rzeka lub jezioro, w wypadku wioślarstwa. Judo może przecież zaistnieć w każdej szkole bez wyjątku, jeśli tylko znajdzie się prowadzący zajęcia.
Judo przegrywa też z kolarstwem, które jest w pierwszym koszyku.
- Jakie jest kolarstwo dowiedzieliśmy się od Armstronga. Oprócz tego promocji nie potrzebuje i towarzyszą mu sponsorzy, a przecież kluczem do segregacji sportów miało być również to, by wspierać sporty, które nie mają wielu sponsorów i jest im ciężej. Kolarstwo nie jest biedne. Popularyzacji wśród społeczeństwa również nie potrzebuje. Ludzie zawsze będą jeździć na rowerach. Nie trzeba im tego proponować. Tym bardziej teraz. Nie stać ich na benzynę, więc tym bardziej wsiądą na rower. Nic nie rozumiem. Nie wiem dlaczego judo jest dla ministerstwa „passe”.
Miejmy nadzieję, że te mistrzostwa będą zimnym prysznicem, który rozpocznie dyskusję na temat judo.
- Również mam taką nadzieję. Czas na poważną debatę. Dzieje się źle ze sportem, który jest pożyteczny dla nas wszystkich, który jest widowiskowy i który dawał nam zawsze wiele powodów do radości. Judo to wspaniała przygoda. Judo buduje charakter i daje dużo przyjemności. Każdy, kto uprawiał ten sport wie, że judo nie wiąże się tylko z wysiłkiem, ale również z wielką frajdą. Po raz pierwszy od 30 lat nie zdobyliśmy żadnego medalu na mistrzostwach Europy. To nie były mistrzostwa świata. To były mistrzostwa Europy. Najwyższy czas zbudzić się ze snu. Judo potrzebuje troski i właściwych osób na właściwych stanowiskach. Wyróżnienie dla Damiana Szwarnowieckiego (uznany za najlepszego juniora w Europie – dop. red.), za którego ściskam kciuki, to trochę za mało jak na kilkudziesięciomilionowy kraj, który sięgał po mistrzostwo olimpijskie i to niejeden raz.
Dziękujemy za rozmowę.
Sportowe Wywiady