Takiego finału Tauron Basket Ligi można się było w tym roku spodziewać. PGE Turów Zgorzelec gra o złote medale ze Stelmetem Zielona Góra. Po raz pierwszy od 2004 roku mistrzem zostanie inny zespół niż Asseco Prokom Gdynia (wcześniej Prokom Trefl Sopot i Asseco Prokom Sopot). Kto jednak ma większe szanse na końcowy triumf?
Jedno jest pewne – nie ma zdecydowanego faworyta. PGE Turów jest teoretycznie w trochę lepszej sytuacji, ponieważ ma w tej serii przewagę własnego parkietu. Czy będzie to miało znaczenie? Patrząc na mecze między tymi ekipami w obecnych rozgrywkach – nie. Stelmet dwukrotnie wygrywał w Zgorzelcu, ale trzeba też pamiętać, że PGE Turów dwa razy pokonał rywala w hali w Zielonej Górze. Ta sytuacja sprawia, że rywalizacja staje się jeszcze ciekawsza.
Jaka jest obecnie forma obydwu drużyn? To też zagadka. W ćwierćfinale zespół trenera Miodraga Rajkovicia pokonał bez najmniejszych problemów Polpharmę Starogard Gdański. W półfinale znacznie trudniejszym rywalem okazał się Anwil Włocławek. Niewiele brakowało, aby o ostatecznym wyniku rywalizacji musiał decydować piąty mecz. Stelmet z kolei w pierwszej rundzie wygrał z Energą Czarnymi Słupsk (3:2), aby później pokazać swój potencjał w serii z AZS Koszalin (3:0). Wydaje się, że zespół z Zielonej Góry prezentował się ostatnio lepiej, ale to nie jest gwarancja zwycięstwa w bezpośrednich starciach z PGE Turowem.
Jakie są różnice w składach? Stelmet jest uważany za zespół z największą liczbą gwiazd i indywidualności. Łukasz Koszarek, Walter Hodge i Quinton Hosley mają umiejętności, aby w pojedynkę decydować o losach spotkań. Drużyna ze Zgorzelca jest zbudowana trochę inaczej. Każdy może zaskoczyć rywala – liderami są Michał Chyliński i Ivan Opacak, ale nigdy nie wiadomo, czy najlepszym strzelcem nie zostanie Russell Robinson albo Ivan Zigeranović. To może być najbardziej interesujący finał ostatnich lat!
Wojciech Kłos, PLK.pl