Od piątku do niedzieli prawie wszędzie strzelali. Zaczął Arkadiusz Milik, skończył Daniel Ljuboja. Czyli uczeń i mistrz. Już można przyjmować zakłady, że najbliższy król i wicekról strzelców (pod warunkiem, że nastolatek przezimuje w Polsce). To był wyjątkowo udany weekend dla napastników, którzy strzelili 60 procent wszystkich goli. Jednak moją uwagę przykuli akurat ci, którzy do siatki nie trafili. Mariusz Rybicki prowadząc krótko piłkę przy lewej nodze i przyspieszając w okolicach pola karnego, gdzie został przewrócony, wprowadził na nasze podwórko odrobinę messowatości. Na podobne akcje liczą w Bielsku Białej w wykonaniu Ireneusza Jelenia, który nie doczekał się debiutu w Podbeskidziu, za to doczekał nowego trenera. Tym samym jedynym w naszej Ekstraklasie z rocznika 2009 (wtedy zaczął pracę w klubie, w którym nadal pracuje) został Adam Nawałka.
Wojciecha Kędziorę, Abdourazacka Traore i Arkadiusza Piecha połączyło to, że ich gole nie przyniosły nawet punktów. Lechia i Ruch prowadziły, ale przegrały. Kibice piłkarscy są podobni do żużlowych. Ci drudzy nie lubią, jak wyścig rozstrzyga się na pierwszym wirażu, ci pierwsi – jak o wszystkim decyduje pierwsza bramka. W tym sezonie meczów wypisz-wymaluj z książki Adama Bahdaja „Do przerwy 0:1” było co nie miara. Traore książki nie czytał i pewnie też nie wiedział, że poprzednim piłkarzem w Ekstraklasie, który strzelił dwa gole, a mimo to schodził z boiska jako pokonany też był gracz Lechii. Zwał się on Jakub Kosecki i do łez doprowadziło go 24 marca tego roku Podbeskidzie. Gdzie dziś jest Kosa, a gdzie bielszczanie? To może pocieszy Traore.
Plusy i minusy Krzysztofa Przytuły (eksperta Canal Plus)
Plusy:
- dla Adama Nawałki i jego sztabu: za wzorową współpracę i precyzyjny podział ról.
- dla Manuela Arboledy: w Lubinie potwierdził, że jest prawdziwym dowódcą defensywy.
- dla Polonii i Ruchu: za jakość widowiska stworzonego przy ulicy Konwiktorskiej.
- dla Stanislawa Levy’ego: za charyzmę, którą emanuje i stworzenie warunków swoim zawodnikom do cieszenia się grą w piłkę.
- dla ofensywy Legii: za luz Miroslava Radovića i Daniela Ljuboi, który przekłada się na skuteczność.
- dla Macieja Mielcarza: po prostu w Widzewie nie do zastąpienia.
Minusy:
– dla Roberta Kasperczyka: za podejmowanie samych złych decyzji. Odsunięcie od składu Dariusza Łatki było niezrozumiałe, a wcześniejsza zgoda na zwolnienie swoich asystentów – niewybaczalna.
– dla Kamila Kosowskiego: za wypełnianie zadań lewego obrońcy. Widać było, że tego nie czuje.
– dla Zagłębia Lubin: za kompletny brak pomysłu na grę. Jeden Pawłowski to za mało.
– dla ofensywy Wisły: za luz Ivicy Iliewa i Maora Melikssona, który nijak nie przekłada się na bramki.
– dla Marcina Kikuta: za zatracenie dawnych atutów.
– dla Stawarczyka: za niewyciąganie wniosków z własnych błędów, zawalił gola w Bielsku-Białej, zawalił i w Warszawie.
– dla Jagiellonii: za antyfutbol remisowy.
Tomasz Lipiński, Canal +