Koszykarski Dream Team kontra mistrzowie lodu wraz z najlepszym golfistą – do takiego schematu można sprowadzić poparcie udzielone przez ludzi sportu kandydatom ubiegającym się o urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Pierwsze wrażenia: Obama ma za sobą prawdziwe tuzy nie tylko amerykańskiego, ale i globalnego sportu; kandydata republikanów popierają mało znani w skali globalnej medaliści i mistrzowie olimpijscy oraz wielki Jack Nicklaus.
Wśród osób, które wyłożyły własne pieniądze na tegoroczną kampanię urzędującego prezydenta są z jednej strony ludzie zaawansowani wiekowo (70-letni Muhammad Ali oraz baseballiści 81-letni Willie Mays i 78-letni Hank Aaron), a z drugiej niemal wyłącznie Afroamerykanie. Obok 3 baseballistów jest też 4 bokserów, i to jakich – oprócz Alego, Mike Tyson, Sugar Shane Mosley i Floyd Mayweather; jedynym białym jest przedstawiciel piłki nożnej i to spoza Ameryki – Wayne Rooney. Wszystkich biją jednak na głowę koszykarze, których listę otwierają Magic Johnston i Michael Jordan, a tuż za nimi idą m.in. Patrick Ewing, LeBron James, Alonzo Mourning i Shaquille O’Neal. I ani jednej kobiety wśród ludzi sportu wykładających pieniądze na kampanię laureata pokojowego Nobla.
Wniosek: tuż przed 30. urodzinami Baracka Obamy Chicago Bulls po raz pierwszy w historii sięgnęli po mistrzostwo NBA. Przez całą kolejną dekadę obecny prezydent USA z bliska śledził ich wspaniałe występy i 5 kolejnych tryumfów.
Ostatnie tytuły klub z Wietrznego Miasta zdobywał pokonując w finałach Utah Jazz. Czy zatem wśród popierających związanego z tym stanem Mitta Romneya znajdziemy Johna Stocktona, Karla Malone’a, czy Jeffa Hornacka? Nie; nie ma tam nie tylko koszykarzy, ale kandydata republikanów niemal wyłącznie popierają reprezentanci sportów zimowych. Co jeszcze ciekawsze – więcej tu przedstawicieli ślizgania się w lodowej rynnie, aniżeli takich dyscyplin jak hokej na lodzie, narty alpejskie czy łyżwy figurowe. Są zatem wicemistrzyni olimpijska z Salt Lake City w skeletonie Lee Ann Parsley, jej koleżanka „po fachu” – Noelle Pikus-Pace, czy bobsleistka Jean Racine. Do tego łyżwiarze szybcy i mistrz olimpijski z Sarajewa w łyżwiarstwie figurowym – Scott Hamilton. Jest też hokeista i to nie byle kto – Mike Eruzione: kapitan drużyny, która w pamiętnym finale olimpijskim z Lake Placid 1980 r. pokonała ZSRR.
Last but not least – Jack Nicklaus. Golfista, który ma na koncie najwięcej w historii zwycięstw w turniejach wielkiego szlema – 18 (Tiger Woods – 14).
Wniosek: Mitt Romney bazuje na sportowcach, z których większość poznał gdy był szefem komitetu organizacyjnego zimowych igrzysk olimpijskich Salt Lake City 2002. Błędnym jest natomiast inny wniosek, który mógł komuś przyjść do głowy: że bogacz Romney obraca się w środowisku krwiopijców kapitalistów – golf w USA i w ogóle na Zachodzie jest sportem masowym, niemal jak jazda na rowerze.
Koszykarze NBA, domagający się coraz wyższych kontraktów, skłaniają się ku Obamie; właściciele klubów – ku Romneyowi.
Zanosi się na emocjonującą walkę do końca. A kto wygra? Jeśli Was to ciekawi zajrzyjcie na stronę Sportowych Wywiadów jeszcze przed ogłoszeniem oficjalnych wyników.
Sportowe Wywiady
piu