Na skoczni i obok – Igor Błachut (z przymrużeniem oka)

 

fot. Sportowe Wywiady

Nie da się ukryć, że od poniedziałku świat jest jakiś inny. Nie żeby coś zmieniło się w globalnych trendach gospodarczych, czy choćby życiu Doroty Rabczewskiej, ale od Świąt niemal co dzień towarzyszyliśmy skoczkom narciarskim. Jak trenowali, kwalifikowali się (bądź nie), wreszcie, jak walczyli o zwycięstwo. Turniej Czterech Skoczni (a w sumie to jeszcze wcześniej świąteczne zawody w Wiśle i Puchar Kontynentalny) przedłużony o polski odcinek Pucharu Świata był serialem emocjonującym nie tylko ze sportowego punktu widzenia.

Przyjemność sprawiała nam rosnąca forma Polaków. No, może prawie wszystkich, bo Dawid Kubacki i zwłaszcza Klemens Murańka wyraźnie obniżyli, że się tak wyrażę, loty. Ale Kamil Stoch walczący o podium w TCS, regularnie kończący zawody w pierwszej dziesiątce Maciej Kot, Stefan Hula wyrzucający w serii KO Severina Freunda albo zdobywający w końcu – w jedenastym starcie w PŚ – punkty w Zakopanem Jan Ziobro to były miłe momenty. O walce o zwycięstwo w drużynówce nie wspominając.

Za granicą też fajnie. Słabujący okrutnie Austriacy (poza Gregorem Schlierenzauerem), Simon Ammann, który nie potrafi wejść do czołowej trzydziestki, Niemcy tacy sobie… Za to Norwegowie na fali, Słoweńcy też, Czesi mocno odbijający się od dna. Bardzo to ciekawe, zwłaszcza w kontekście przygotowań do mistrzostw świata. Czy ci słabsi teraz jeszcze się odnajdą, czy ci mocni dziś utrzymają formę do przełomu lutego i marca? No, zobaczymy.

 

Ale wyniki sportowe to jedno, a tak zwane okoliczności to drugie. A te były smakowite. Eksplozja formy Norwegów szybko okazała się efektem zastosowania przez nich cudownych butów. Zapewne latających. Ale same buty to za mało, więc przez kibicowskie fora przetoczyły się dyskusje, jak bardzo pomogli Schlierenzauerowi w drugim z rzędu zwycięstwie w Turnieju sędziowie. Sam Schlieri też się momentami zachowywał nie jak gwiazda sportu, tylko piłkarz, więc owe spory były tym gorętsze.

Potem główne wydania wszelkich mediów zdominowała straszliwa wieść o tym, jak to narobiliśmy sobie wstydu na cały świat okradając w Wiśle Norwegów. Dzielna policja zapewniała, że ma na oku zamaskowaną szajkę podającą się za dziennikarzy. Ta grupa przestępcza była „wyspecjalizowana”, jak dodawali za policjantami dziennikarze. Wyspecjalizowana w okradaniu skoczków? Nic dziwnego, że musieli się uwijać na robocie… Sezon mają krótki jak sprzedawcy przydymionych szkiełek na zaćmienie słońca. No ale potem pojawiły się doniesienia, że ta szajka nie była tak do końca zamaskowana, a wręcz przeciwnie. Ech, nie sposób się nudzić z tymi skokami. Dobrze, że już za kilka dni konkursy w Sapporo. Ciekawe, co się tym razem wydarzy. Na skoczni też.

 

Igor Błachut

 

Tags: , , , , , ,

Recent posts in bez kategorii

 
 
 
 
 
 

Wiadomości dnia (Twitter)

  • PRZERWA MODERNIZACYJNA do końca wakacji!
  • Tym, którzy wybierają się na letni wypoczynek życzymy udanej pogody i zregenerowania sił. Pozdrawiamy i zapraszamy po okresie wakacyjnym!
  • Jesteśmy przekonani, że będą Państwo zadowoleni z nowego kształtu rozbudowanej strony
  • LE, elim.: Śląsk Wrocław - Rudar Pljevlja 4:0
  • Żużel, DPŚ: Australia awansowała z barażu do finału w Pradze (Australia, Czechy, Dania, Polska)
 
 

Okiem Dyzia

 
 

Ekstraklasa piłkarska

 
 

Rotacja wsteczna

 
 

Ważne daty

Brak wydarzeń
 
 
 
Top