Trzy medale zdobyli Polacy w lekkoatletycznych halowych mistrzostwach Europy w Goeteborgu:
1) Adam Kszczot obronił tytuł na 800 metrów;
2) Anna Rogowska zajęła drugie miejsce w skoku o tyczce;
3) Katarzyna Broniatowska zdobyła brązowy krążek na 1500 metrów.
Czy był to występ bardzo dobry, dobry, czy dostateczny zapytaliśmy Janusza Rozuma, wiceprezesa PZLA, sędziego IAAF i komentatora w jednej osobie.
Sportowe Wywiady: Jak ocenia Pan występ reprezentacji w Goeteborgu?
Janusz Rozum: Uznaję ten start za dobry. Liczono, że może skończyć się trzema medalami. Byliśmy blisko tego, by było ich więcej, bo sztafeta miała szansę na czwarty krążek, ale doszło do dyskwalifikacji. Nikt raczej nie liczył na więcej. Pojechało kilku młodych debiutantów, którym związek obniżył minima. Widzę sporo plusów, na przykład awans do finału konkursu skoku o tyczce Roberta Sobery czy 10. miejsce w skoku w dal Adriana Strzałkowskiego. Jeśli chodzi o sztafetę, też nie można mieć do nich pretensji. Muszą jednak przemyśleć z trenerem pewne sprawy, spojrzeć na bieg okiem sędziów. To nie jest walka na śmierć i życie. Można walczyć bark w bark, ale nie można tak potrącać rywala, by tracił równowagę.
Kszczot został trzecim biegaczem w historii, który obronił złoty medal na tym dystansie w HME.
- Warto spojrzeć, w jakich okolicznościach. Kszczot rozstał się z poprzednim trenerem, który doprowadził go do rewelacyjnych wyników. Start w Igrzyskach Olimpijskich w Londynie był rozczarowaniem. Adam szybko zakończył sezon, zastanawiał się nad dalszą karierą. Rozważał nawet wyjazd do USA, ale ostatecznie zdecydował się na Zbigniewa Króla, byłego trenera Pawła Czapiewskiego. Na razie ich współpraca układa się świetnie. Kszczot poradził sobie dobrze, mimo że nie był w rewelacyjnej formie fizycznej. Wygrał głównie taktyką. Współpraca trenera Króla z Kszczotem bardzo dobrze rokuje na przyszłość.
Czy medal Broniatowskiej jest niespodzianką?
- Tak, to jest niespodzianka. Nie było przesłanek, że może zdobyć medal. Broniatowska ma przeciętny rekord życiowy. Nigdy nie pobiegła 1500 metrów w czasie poniżej 4 minut i 10 sekund. W tym roku nie była na żadnym zgrupowaniu zagranicznym. Dużo czasu poświęca na studia. Poza tym z powodu choroby nie przepracowała właściwie obozu przygotowawczego w Spale. Zdobyła medal dzięki dużej jak na zawodniczkę debiutującą na imprezie tej rangi dojrzałości. Zaatakowała 200 m przed metą, zaskoczyła rywalki finiszem. Decyzja o ucieczce była mądra i skończyło się medalem. Wyprzedziła m.in. Rosjankę Jelenę Soboliewą, halową rekordzistkę świata.
W finale konkursu skoku o tyczce Rogowska była ex aequo z rywalką. Nie przyznano dwóch złotych medali, tylko odbyła się dogrywka.
- Trzy lata temu wprowadzono przepis, który umożliwia zawodnikom rezygnację z dalszej walki – mogą się dogadać i nie skakać. Wtedy przyznano by dwa złote medale. Jednak na ogół zawodnicy chcą skakać dalej, co jest zgodne z duchem sportu. W tym wypadku Brytyjka na pewno chciała kontynuować rywalizację i Polka nie miała wyjścia. Dodam, że ciekawie zapowiada się współpraca Rogowskiej z ukraińskim trenerem Wiaczesławem Kaliniczenką, który kiedyś prowadził Monikę Pyrek. Początek sezonu Rogowska miała nieudany. Do Szwecji jechała z duszą na ramieniu. W eliminacjach nie było najlepiej, ale w finale oddała kilka skoków poprawnych technicznie. To daje nadzieję, że w lecie będzie skakać znów na poziomie 4,80. Fizycznie jest do tego przygotowana bardzo dobrze.
Marcin Lewandowski zdecydował się biec na 1500 a nie na 800 metrów i medalu nie zdobył. Był czwarty. Czy to była właściwa decyzja?
- Gdyby biegł na 800, pewnie też miałby medal. Jednak wieloletni trening jest monotonny. Od paru lat Marcin powtarzał ten sam cykl, jeździł do Kenii i trenował wysoko w górach. Teraz dokonał zmiany, trenował w Nowej Zelandii. Szuka czegoś innego. Myślę, że warto próbować. Najprawdopodobniej za kilka lat i tak przejdzie na 1500 metrów i również na tym dystansie będzie w ścisłej czołówce europejskiej. Tutaj chciał sprawdzić, na co go stać dziś. Na razie wciąż więcej ma do powiedzenia na 800 metrów, ale na 1500 zaprezentował się dobrze. Tym bardziej, że jego start stał pod znakiem zapytania. Miał silną gorączkę i lekarz odradzał mu bieg. Gdyby nie kłopoty zdrowotne, mogło być lepiej. A tak czołowa trójka była dla niego za mocna.
Rozmawiał Adam Dutlinger