Postawiłem sobie wyzwanie, żeby po kolejce, w której wszyscy uwiesili się u gardeł sędziów i zacisnęli zęby, nie napisać o nich ani słowa. Język świerzbi, ręka się wyrywa, ale jak nie, to nie. I bez nich była to fajna kolejka.
Weźmy taką Wisłę. Tak grającej to jej kibice jeszcze za czasów Tomasza Kulawika (a on wykonał już pełen rundowy obrót) nie widzieli. Biała Gwiazda walczyła, kreowała, nie poddawała się, trzymała do końca. Nic dziwnego, że fani obu drużyn szybko zapomnieli o tym, że stawili się na stadionie nie po to, żeby obrażać siebie wzajemnie, ale dopingować. To był jeden z bardziej emocjonujących meczów tej rundy i jedna z większych niesprawiedliwości.Lepsi na pewno nie wygrali.
Pod Wawelem drastycznie zmalała liczba cudzoziemców (przeciw Legii było ośmiu do trzech dla naszych). Także jakby coś wreszcie ruszyło w Lubinie, gdzie od kilku lat szczycą się pracą z młodzieżą i różnymi wymiernymi sukcesami. Na tym polu jak równy z równym szli z Legią. Wszystko dobrze, tyle że nic z tego nie miała pierwsza drużyna. To już czas przeszły. Adrian Błąd i Adrian Rakowski wyłamali drzwi, przez które przejdą następni. Kwestia czasu.
Mniej więcej rok temu o tej same porze Pogoni też było mocno pod górkę. Pewny wydawało się awans do Ekstraklasy stanął pod dużym znakiem zapytania. Po kolejnym meczu, w którym portowcy zatonęli na stadionie przeciwnika, Radosław Janukiewicz wygarnął całą prawdę w oczy słuchających go dziennikarzy. Oczywiście prawdę nie o nich, tylko o odrabiających pańszczyznę swoich kolegach z zespołu. I zrobił to w tak brawurowy i bezkompromisowy sposób, że został bohaterem internetu. Niepotrzebny był obraz, wystarczył sam dźwięk. Kto nie słyszał, ten kiep. I tak sobie myślę, że nadszedł moment, żeby Janukiewicz znów wyszedł przed szereg i wygłosił równie emocjonalny speech. Inaczej to nie Pogoń będzie uciekała, ale goniła, na co zresztą może być już za późno. Na wykorzystywanych od czasu do czasu karnych Ediego daleko się nie zajedzie, zwłaszcza kiedy po drugiej stronie stoi Robert Demjan (siedem goli na wiosnę), który prawie połyka Daniela Ljuboję.
Tomasz Lipiński
Canal+
Poprzednia kolejka