Na początek:
Dortmund pokonał Real Madryt 2-1!
Mieli nosa redaktorzy w TVP zapraszając Jacka Krzynówka do studia Ligi Mistrzów przed meczem Borussi z Realem. Były skrzydłowy Leverkusen mógł po raz ostatni powspominać jak to jesienią 2004-tego roku pokonał Ikera Casillasa. Po raz ostatni, bo wczoraj w jego ślady poszedł Robert Lewandowski.
Mecz – marzenie. Tempo jak w najszybszych spotkaniach Premiership. Dortmund je wytrzymał i wygrał zasłużenie. Poradził sobie nawet lepiej od Realu (gospodarze przebiegli 122 km, 9 więcej od piłkarzy Realu).
„Lewy” z zimną krwią wykorzystał swoją najlepszą sytuację. Poza tym robił to, co tak dobrze potrafi – zastawiał się, walczył twardo z Pepe, Varane czy Ramosem (od tego ostatniego oberwał najwięcej), utrzymywał się przy piłce i absorbował uwagę rywali. Łukasz Piszczek potwierdził światową klasę. Mam wrażenie, że im szybszy mecz, im trudniejszy przeciwnik, tym wychowanek Gwarka Zabrze wypada lepiej. Rajd prawą stroną, wbiegnięcie w pole karne i odegranie piłki na 16-ty metr to już znak firmowy Łukasza. Po takich akcjach Kehl czy Goetze mogli wczoraj pokonać Casillasa. Dortmund jaki oglądaliśmy w starciu z gwiazdami Jose Mourinho jest w stanie pokonać każdego, może nawet odrobić już kilkunastopunktową stratę w Bundeslidze do Bayernu.
Kolosalne wrażenie zrobił na mnie Szachtar Donieck, który jako pierwszy w tym sezonie znalazł sposób na Chelsea Londyn. O ile główni kandydaci do zwycięstwa w Champions League to wszystko zespoły z szeroko rozumianej Europy Zachodniej, o tyle na wschód od Odry drugiej drużyny klasy Szachtara nie ma. Mircea Lucescu zbudował team, który jest w stanie pokonać każdego. Imponowało to, jak Szachtar zdominował Chelsea, jak akcje budowali Mkhitarayan (trener Lucescu twierdzi, że Ormianin prezentuje klasę Kaki, ale jest od Brazylijczyka lepszy w obronie), Willian, Alex Teixeira czy Fernandinho, to, co w atakach pokazał Darijo Srna (prawy obrońca mistrza Ukrainy miał 94 kontakty z piłką i 15 dośrodkowań!), a w destrukcji Tomas Hubschman. Właściciel klubu z Donbasu Rinat Achmedov jest cierpliwy – jego drużyna niemal nie zmienia składu (przeciwko Chelsea zagrało aż ośmiu zdobywców pucharu UEFA w 2009 roku) i prezentuje się coraz lepiej. Wcale się szczególnie nie zdziwię jeśli zespół ze wschodniej Ukrainy osiągnie na przykład finał Ligi Mistrzów 2012/2013.
Z wydarzeń 3 kolejki Champions League warto zwrócić uwagę na klęskę Anglików (porażki Manchesteru City, Chelsea i Arsenalu – Kanonierzy nie zdobyli punktów u siebie po raz pierwszy od 9-ciu lat), kolejną, trzecią już wygraną debiutującej Malagi (czyżby zespół Manuela Pellegriniego miał być kolejnym ‚Villarrealem’ Ligi Mistrzów) i równo 100-tne zwycięstwo Barcelony w elitarnych rozgrywkach.
No i wreszcie uścisk dłoni, a w zasadzie ‚piątka’, jaką Marcin Wasilewski przybił z Akselem Witselem przed meczem Anderlechtu z Zenitem Petersburg. ‚Wasyl’ nie musiał witać się z człowiekiem, który po brutalnym faulu złamał mu nogę i mógł złamać całą karierę. Gdyby się nie przywitał, nikt nie miałby do niego pretensji. Pokazał jednak klasę i podał przeciwnikowi rękę. Brawo!
4 Liczba 3-ciej kolejki Ligi Mistrzów: 996
- tyle podań wymienili między sobą piłkarze Barcelony w meczu z Celtikiem Glasgow. To nowy rekord LM.
Pozdrawiam,
Tomasz Lach