Tomasz Adamek pokonał na punkty byłego mistrza świata wagi junior ciężkiej Steve’a Cunninghama, choć wielu, w tym rywal Polaka, nie zgadza się z werdyktem. Amerykanin ma nawet nadzieję, że federacja IBF nie zaakceptuje decyzji sędziów. O to czy nienajlepsza postawa Tomasza Adamka oznacza, że polski boks przeżywa kryzys, spytaliśmy Krzysztofa Kosedowskiego, brązowego medalistę IO w Moskwie.
Krzysztof Kosedowski: - To nie jest żaden kryzys. O kryzysie w boksie mogliby mówić Amerykanie, a nie my. Musielibyśmy mieć stale dobrze walczących pięściarzy, którzy obecnie nie radzą sobie w ringu. Trzeba być najpierw potęgą. Musi być pokolenie zdolnych, super ambitnych chłopaków, którzy walczą z silnymi rywalami i dają sobie z nimi radę. Jeśli osiągnie się taki stan i nagle coś przestaje działać, dopiero wtedy możemy mówić o kryzysie. Niestety jest inaczej. Boks amatorski od lat nie istnieje, a w boksie zawodowym nie spisujemy się najlepiej.
SW: Słyszymy cierpkie słowa na temat trenera Adamka.
KK: Roger Bloodworth to trener, który zniszczył Gołotę i zniszczy Adamka. To nie jest ten Adamek, którego chcemy oglądać. Zrobiła się „klucha”. Jest jakiś ospały, jak czołg, nie wykorzystuje atutów, z którymi go kojarzyliśmy. Pojawiają się braki zamiast dalszego rozwoju. To samo oglądaliśmy kiedyś i dotyczyło Gołoty.
KK: Zmiana trenera?
SW: To nie jest takie proste. Nie mnie o tym decydować. Uważam, że Krzysztof zdecydowanie lepiej walczył u Andrzeja Gmitruka. Co do tego nie mam wątpliwości. Jest problem. Warto się nad nim pochylić, pomyśleć, czy coś da się zrobić.
SW: Czy są jakieś wschodzące gwiazdy na polskim ringu?
KK: Trudno powiedzieć. Młodość w boksie to jakieś 20-25 lat. Niektórzy mają smykałkę, mają talent, ale co z tego? Okazuje się, że jak się siedzi w Polsce i boksuje z czwartym czy piętnastym Słowakiem, Węgrem albo Ukraińcem to nie ma szans na prawdziwy krok do przodu i podbój światowych ringów. Trzeba wyjechać i boksować z „kozakami”, a nie europejskimi pięściarzami.
SW: Czyli zagraniczne międzynarodowe gale?
KK: Oczywiście, że tak. Zagraniczne, ale mocno obsadzane. W Polsce przecież też mamy międzynarodowe gale, ale nie przyjeżdżają do nas naprawdę mocni zawodnicy. Nie oszukujmy się – przyjeżdżają do nas dość przeciętni pięściarze. W ten sposób nie wykształci się prawdziwego mistrza. Jest wiele do zrobienia. Kocham boks i życzę tej dyscyplinie jak najlepiej. Jest jednak sporo do zrobienia. Nowy rok za pasem. Życzmy sobie, by był lepszy od obecnego.
SW: Dziękujemy za rozmowę. Spokojnych Świąt Bożego Narodzenia.
KK: Ja również dziękuję. Wszystkiego dobrego na Święta i Nowy Rok.
mak