Myślę, że Bernie nie martwi się specjalnie tym, że nie zna osobiście dziennikarzy polskiego Eurosportu, ja jednak często ostatnio budzę się spocony w nocy z powodu tej właśnie znajomości. Śni mi się, że jadę na urodziny do Berniego Ecclestone’a.
Wjeżdżam na teren jego rezydencji, wchodzę na wspaniałe marmurowe schody, a w ogromnych bogato zdobionych drzwiach ukazuje się ON SAM, Bernard Charles…
Witam się z drżącymi rękami z piękną Fabianą, nie o nią jednak tutaj chodzi, jak na razie idzie mi dobrze. Zwracam się teraz w stronę gospodarza, podchodzę do Berniego i… Co powiedzieć? Czego mu życzyć? Przecież to „właściciel życia”, biznesowy magnat, ma wszystko… Wpadam w panikę… W tej samej sekundzie budzę się zlany potem i do rana już siedzę na łóżku bijąc się z myślami, próżno oczekując odrobiny wytchnienia we śnie jeszcze przed świtem.
Dopiero rano przychodzi racjonalne otrzeźwienie. Przecież ja go nie znam, przecież nie pojadę celebrować wraz z nim 82 urodzin, nie będę musiał składać mu życzeń, przecież to tylko sen…
No i bardzo dobrze. Za to bezstresowo mogę złożyć urodzinowe życzenia najważniejszej osobie w Formule 1 tutaj, na stronie Sportowych Wywiadów.
Zawsze bezpieczne życzenia to zazwyczaj „100 lat”. W przypadku Ecclestone’a to jednak niefortunne życzenia, bo znaczą one nic innego jak tylko „Bernie, żyj nam jeszcze 18 lat”. Trochę kiepsko to brzmi. Jeśli nie wierzycie, wypróbujcie to na urodzinach teściowej.
Życzenie Ecclestone’owi pieniędzy to tak, jak życzenie Panu Bogu nieśmiertelności. Ecclestone z pieniędzmi kojarzył się od zawsze, jest miliarderem, liczonym oczywiście w $, a jego majątek szacowano rok temu na 4,2 miliarda $.
Trudno określić jego pozycję w Formule 1. Nie jest przecież właścicielem tej wyścigowej serii, ale z pewnością jest szefem, czy też najbardziej wpływowym człowiekiem Formuły 1. Zarządzanie i realizacja wizji związanych z F1 to chyba to, co najbardziej kręci Ecclestone’a.
Miał i ma wielu krytyków, ma też za sobą wiele kontrowersyjnych posunięć. Zawsze jednak z różnego rodzaju opresji wychodzi obronna ręką. Co by tu jednak nie mówić, w świecie biznesu jest niezwykle skuteczny.
Ciekawe, że nawet wtedy gdy został napadnięty i pozbawiony zegarka za 200 tysięcy funtów potrafił przekuć ten fakt w sukces. Chociaż w czasie tego napadu został pobity i założono mu cztery szwy, Bernie pozwolił firmie, której zegarek był powodem zdarzenia, na wykorzystanie swojego wizerunku z podpisem „zobaczcie na co się porywają ludzie, żeby zdobyć Hublota”.
Jeśli więc nie „100 lat”, ani „dużo pieniędzy”, to co?
Może więc zdrowia? Znowu jednak nie wiem, czy to stosowne życzenia, bo chyba zdrowia Bernardowi Ecclestone’owi nie brakuje. Świadczy o tym udany, niedawno uwieńczony ślubem związek z młodszą o 46 lat Brazylijką Fabianą Flosi.
Czego więc Ci życzyć drogi Bernie?
Na wypadek, gdybyś zainteresował się Sportowymi Wywiadami i zajrzałbyś na tę stronę życzę Ci po prostu NIESMIERTELNOŚCI…
Pozdrawiam, wciąż niewyspany Sławek Szymczak – Eurosport