„Dzień konia” vs słabość Polaków – Robert Lis o porażce Polski ze Szwecją w el. ME

 

Szwecja – Polska 28:21 w meczu eliminacji do ME w piłce ręcznej.

- Ja rozumiem, że Larholm i Andersson są znakomitymi zawodnikami, podobnie jak ich obrotowy, który nie dość, że jest dobry, to jeszcze miał „dzień konia”. Ale jak to jest możliwe, że Andersson rzuca kilka bramek z drugiej linii i ani razu nie ma w niego mocnego wejścia. Powinien wylądować na plecach czy na pośladkach – mówi rozżalony Robert Lis, wielokrotny reprezentant (128 występów), były kapitan polskiej drużyny piłkarzy ręcznych.

 

Sportowe Wywiady: Wynik był zaskoczeniem?

Robert Lis: – Tego meczu można się było obawiać, ale chyba trochę za dużo przegraliśmy.

Sylwester Sikora powiedział nam wprost, że w Szwecji nie mamy za bardzo czego szukać. Miał rację.

- No tak. Brak Jureckiego, Orzechowskiego, Lijewskiego czy Rosińskiego to potężne osłabienie. Orzechowski grał bardzo dobrze w mistrzostwach świata i jest świetnym rozgrywającym. Trudno go zastąpić. Z pierwszej siódemki wypada tak naprawdę trzech, którzy stanowią o sile reprezentacji. Nie mogę natomiast zrozumieć tego, co się wydarzyło z nami w grze obronnej w drugiej części meczu.

Pierwsza połowa.

- Była bardzo dobra w naszym wykonaniu, można tak śmiało powiedzieć. Nie zawodziły skrzydła. I Wiśniewski i Kuchczyński robili to, co do nich należy. Dobrze wszedł w mecz Karol Bielecki. W obronie nie było wówczas tragedii. Paweł Paczkowski, na prawym rozegraniu, jak na swój młody wiek pokazał się z dobrej strony. Sławek Szmal wybronił kilka bardzo ważnych piłek, z których poszły skuteczne kontry. Zabrakło odrobinę szczęścia, by zejść na przerwę przy remisie. Drużyna poszła do szatni z jedną bramką w plecy.

Druga połowa, jej początek i sytuacja, w której gramy z przewagą dwóch zawodników. Nie tylko nie zdobywamy bramki, ale ją tracimy.

- To był kluczowy moment i początek prawdziwych kłopotów, jak się wkrótce okazało. Szwedzi tuż po przerwie rzucają bramkę, potem my rzucamy dwie, jest po 14 i następuje ten moment, który jest wymarzoną okazją, by odskoczyć i kontrolować mecz. Koszmarny błąd w obronie Michała Kubisztala i tracimy bramkę.

To nie był jego dzień.

- To był fatalny dzień Michała i miał prawo taki być. Podobno gra z kontuzją, ale skoro wychodzi na boisko to znaczy, że jest zdrowy. Poza tym każdy zawodnik może mieć słaby dzień, nawet najlepszy. Trener widząc to, powinien takiego zawodnika zmienić. Nie pojmuję dlaczego Michał musiał grać całe spotkanie. Tym bardziej obecnie, kiedy trener ma na ławce nie dwunastu, tylko szesnastu zawodników. Potem jeszcze z obrony trener przesunął Michała na prawe rozegranie, co było już totalnym gwoździem do trumny i meczu i gry Michała. Nie rozumiem tej decyzji. Nie wiem co to miało wnieść, skoro każdy widział, że to nie jest dzień Kubisztala.

Wracając do tej sytuacji gry w przewadze. Sześciu na czterech w polu. Graliśmy wtedy w obronie 6-0. Niewyłączany był żaden Szwed. Dlaczego? Czy to lider obrony o tym decyduje, czy trener?

- Nie no… zwykle trener. To powinien być zresztą automatyzm. Realizacja elementu gry. Trener krzyczy tylko do jednego – wyjdź i ten wychodzi. Nie podejrzewam, aby na tym poziomie taka sytuacja nie była omówiona przed meczem. Moim zdaniem aż się o to prosiło, by wyłączyć na przykład Anderssona, choć obrona 6-0 jest również skuteczna pod warunkiem, że się ją wykonuje prawidłowo. Nie udało się. To był fatalny dla nas moment, który nas rozbił i uskrzydlił Szwedów.

Obrona zaczęła się rozpadać.

- Słyszymy zawsze, że trener Biegler koncentruje się na obronie i jest to jego oczko w głowie. A co widzieliśmy? Gramy bardzo pasywnie, nie ma typowego lidera, brak charyzmy, zacięcia. Ja rozumiem, że Larholm i Andersson są znakomitymi zawodnikami, podobnie jak ich obrotowy, który nie dość, że jest dobry, to jeszcze miał „dzień konia”. Ale jak to jest możliwe, że Andersson rzuca kilka bramek z drugiej linii i ani razu nie ma w niego mocnego wejścia. Powinien wylądować na plecach czy na pośladkach. Wydawało się czasem, że chłopaki nie wiedzą, co mają robić, czy wyjść, czy nie. Obrona momentami nie istniała. To przekłada się również na grę bramkarzy. Mieli niski procent skuteczności. Mecz wyglądał chwilami jak egzekucja. Żal było patrzeć.

Szwedzki sztab chyba lepiej odrobił lekcje z analizy przeciwnika.

- Zdecydowanie na to wygląda. Nasz sztab zawalił. Tak uważam. Szwedzi wykorzystywali przewagi 6/5 i widać było, że mają pomysły na różne scenariusze. Mieli to rozpracowane. Nasi grali cały czas podobnie. Za każdym razem. Brakowało ryzyka, brakowało błysku, brakowało czegoś, czym zaskoczylibyśmy przeciwnika, czym zburzylibyśmy jego pewność siebie. Mieli nas przeczytanych. Dochodzili i rzucali bramki praktycznie nietknięci.

Szwedów nie było w mistrzostwach świata.

- Ale grali w Igrzyskach i to grali podobnie, z tego co pamiętam. To samo działo się na kole – dużo piłek do Nilssona. Rozegranie Larholma i Anderssona siłą napędową. Tak przy okazji, to ostatnio była okazja by przyjrzeć się Jonasowi Larholmowi. Przecież grał dwumecz w Pick Szeged przeciwko Vive Targom. Był jak na dłoni, tak jakby sam się prosił o to, by przyjrzeć się jego grze. Nikt ze sztabu go nie widział? Można było go rozpisać na wszystkie strony. Wszystkie bramki rzucał w swoim stylu: podchodził, skradał się i albo wspinał na palce, albo rzucał z małego wyskoku. My staliśmy na szóstym metrze i próbowaliśmy łapać go na blok… A może nie rzuci… A on rzucał.

O czyjej grze warto jeszcze wspomnieć?

- Wolę się wypowiadać o drużynie. To gra drużyny decyduje o wyniku. O Michale wspominam wyłącznie dlatego, że po prostu miał słaby dzień, ten dzień, czego trener zdawał się nie zauważać. Trochę żal, że nie dał szansy niektórym zawodnikom, zmiennikom i Karola i Pawła Paczkowskiego. Nie pograł Marek Szpera, nie wyszedł Paweł Podsiadło, który został powołany, pojechał i siedział na ławce. Przeciwnicy wiedzą, czego spodziewać się po Karolu, po Pawle nie, co już jest utrudnieniem. Szkoda, że nie było większej rotacji. Dużo chłopaków nie grało. Marek Szpera mógł przecież wejść na prawe rozegranie i byłoby to lepsze niż przesunięcie tam Michała. Przynajmniej można było spróbować.

Czekamy na rewanż.

- Oj czekamy! (śmiech) Będzie lepiej.

 

Sportowe Wywiady

 

 

Tags: , , , , , , , , ,

Recent posts in Piłka ręczna

 
 
 
 
 
 

Wiadomości dnia (Twitter)

  • PRZERWA MODERNIZACYJNA do końca wakacji!
  • Tym, którzy wybierają się na letni wypoczynek życzymy udanej pogody i zregenerowania sił. Pozdrawiamy i zapraszamy po okresie wakacyjnym!
  • Jesteśmy przekonani, że będą Państwo zadowoleni z nowego kształtu rozbudowanej strony
  • LE, elim.: Śląsk Wrocław - Rudar Pljevlja 4:0
  • Żużel, DPŚ: Australia awansowała z barażu do finału w Pradze (Australia, Czechy, Dania, Polska)
 
 

Okiem Dyzia

 
 

Ekstraklasa piłkarska

 
 

Rotacja wsteczna

 
 

Ważne daty

Brak wydarzeń
 
 
 
Top