Kamil Stoch nie musi już jako jedyny odczuwać presji wyniku pucharowych występów polskich skoczków. Rozkłada się ona na barki całego zespołu. W piątkowym konkursie indywidualnym w Planicy podium wywalczył tym razem Piotr Żyła, który zajął 3. miejsce.
– Jak nie jeden, to drugi – mówi z uśmiechem Piotr Żyła, komplementując przy tym pozostałych kolegów z drużyny.
Z ciekawostek związanych z konkursem w Planicy warto przytoczyć szczegół techniczny dotyczący liczby kamer. Jest ich aż 17.
Do końca nie było też wiadomo, czy podczas relacji będzie możliwość obejrzenia skoku z użyciem kamery umieszczonej na kasku Jurija Tepesa. Podczas środowego spotkania technicznego wciąż ważyły się tego losy. Niemiecka ekipa telewizyjna zaproponowała wsparcie, gdyby nie udało się z Jurijem, ponieważ niezależnie od międzynarodowego sygnału Niemcy i tak planowali umieścić kamerę na kasku swojego skoczka. Jak się okazało Jurij siadł na belce z zamontowanym urządzeniem, jednak skok zakończył się upadkiem, na szczęście niegroźnym. Mniej wspomnianego szczęścia miał Anders Jacobsen, który podczas piątkowego konkursu zerwał więzadła krzyżowe. Niedługo później Piotr Żyła sprawił nam radość w postaci 3. miejsca. Wysoko uplasowali się także Maciej Kot (8.) i Kamil Stoch (11.).
Sportowe Wywiady: Sądziłeś, że będzie podium?
Piotr Żyła: – Nie, nie myślałem. Nie spodziewałem się nawet tego po czwartkowych kwalifikacjach. Wprawdzie pierwszy skok treningowy był fajny, ale później w kwalifikacjach miałem problemy na dojeździe do progu. Nie spodziewałem się, że będę walczyć o podium, ale okazało się, że wszystko poszło dobrze. (śmiech)
W jaki sposób się koncentrujesz, gdy siadasz na belce?
- Po prostu siadam na belkę i robię swoje, to co umiem. Nic więcej. Jak się zaczyna kombinować, to potem gorzej wychodzi.
Od wielu już konkursów w polskiej drużynie jest kilku zawodników, którzy mogą zająć miejsca w ścisłej czołówce. Nigdy do końca nie wiadomo, kto będzie lepszy.
- Pewnie, pewnie. Jako drużyna jesteśmy naprawdę silni, co pokazujemy, jak sądzę w każdym konkursie. Na początku Kamil był typowym liderem i pokazał nam, że można i wskakiwał na podium. Teraz i mnie udało się to zrobić dwa razy. Jak nie jeden to drugi! (śmiech) Jeszcze jest do tego Maciek, który skacze super, Krzysiek i Dawid również fajnie skaczą, Stefanek też. Wszyscy walczą. Mamy wspaniałą drużynę.
Wieczorne godziny poprzedzające kolejny konkurs następnego dnia wiążą się ze stresem?
- Wiadomo, że człowiek myśli o tym, ale szczerze mówiąc raczej się po prostu kładę spać i nie mam problemów z zaśnięciem. Tylko w Japonii są kłopoty. Gdy trzeba spać u nas jest dzień i jest problem ze spaniem, ale to raczej kwestia przesunięcia czasu, nie stresu.
Kończy się sezon. Po Planicy będzie czas odpocząć.
- Nie do końca. Jeszcze będą mistrzostwa Polski. Po mistrzostwach też nie będzie całkowitej przerwy. Cały czas trzeba być w ruchu. Będę grał w piłkę albo chodził po górach.
Kto z zawodników PŚ, spoza naszej kadry, należy do twoich serdecznych kolegów?
- Mamy świetny kontakt z Czechami. Gadamy, śmiejemy się. Jeszcze z Kaarelem Nurmsalu z Estonii. Dużo jest sympatycznych zawodników, którzy są w porządku.
Marzysz o czymś szczególnym?
- Nie mam szczególnych marzeń. Nie staram się żyć marzeniami, tylko rzeczywistością, tym co się dzieje. W zasadzie nie ma nic szczególnego o czym bym marzył. Jeśli chodzi o skocznię, to gdy żyłem marzeniami, nie wychodziło.
Sportowe Wywiady