Marcel Hirscher przypieczętował tryumf w Pucharze Świata podczas finałów w Lenzerheide. W Szwajcarii odwołano zjazd i supergigant, a w gigancie i slalomie Austriak był drugi. Hirscher jest pierwszym narciarzem od dekady, który obronił trofeum. Zawodnik z Austrii wyprzedził o ponad 300 punktów Norwega Aksela Lunda Svindala. Hirscher zdobył też małą Kryształową Kulę za slalom.
Sportowe Wywiady: Przed finałowymi zawodami w Lenzerheide Svindal teoretycznie mógł dogonić Hirschera.
Witold Domański, komentator narciarstwa alpejskiego: Teoretycznie tak, gdyby supergigant i zjazd doszły do skutku i gdyby Hirscherowi podwinęła się noga. Teoretycznie tak, ale praktycznie nie. Podczas finałów w Lenzerheide Svindal koncentrował się głównie na tym, by utrzymać prowadzenie w klasyfikacji supergiganta. Zresztą obie konkurencje szybkościowe nie odbyły się, co ostatecznie załatwiło sprawę. Warto podkreślić, że w tym sezonie były dwie konkurencje miejskie: slalomy równoległe w Monachium i Moskwie. Z obu zaliczono punkty do Pucharu Świata, z czego skorzystał Hirscher. Daje to powiększenie puli punktów dla konkurencji technicznych. Nie powiększono jednocześnie puli dla konkurencji szybkościowych i specjaliści od nich, jak Svindal, mieli trudniejszą sytuację.
Oczywiście Hirscher jest gwiazdą pierwszej wielkości. Wygrał drugi raz z rzędu bazując tylko na konkurencjach technicznych. Wygrywanie Pucharu Świata wyłącznie zawodami technicznymi lub szybkościowymi jest rzeczą niezwykle rzadką. Austriak zapewne rozszerzy swoje umiejętności, pewnie dołączy supergigant, i w następnych sezonach będzie jeszcze groźniejszy.
Hirscher został też mistrzem świata w slalomie i był królem sezonu. Jednak Svindal zdobył małe Kryształowe Kule za zjazd i supergigant oraz mistrzostwo świata w zjeździe. Chyba nie można powiedzieć, że Norweg miał słaby sezon?
- Nie, absolutnie nie. Miał pecha na koniec, bo odwołano obie konkurencje szybkościowe finałów w Lenzerheide. A nuż stałby się cud i Hirscher dałby się wyprzedzić… Z całą pewnością drugie miejsce jest dla Svindala dobre. Sam powiedział, że sezon uznaje za udany. Ma mistrzostwo świata i dwie Kryształowe Kule. Wciąż jest w czołówce, chociaż nie jest już najmłodszy. Svindal jest starszy od Hirschera o siedem lat. To duża różnica. Kiedy Svindal był już zawodnikiem wygrywającym, utytułowanym, Hirschera nie było jeszcze w Pucharze Świata.
Trzecim bohaterem sezonu był Ted Ligety. Amerykanin do mistrzostwa świata w gigancie, supergigancie i superkombinacji dołożył małą Kryształową Kulę za gigant.
- Był też trzeci w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, tak jak Hirscher i Svindal zdobył ponad tysiąc punktów. Jak rzadko kto zdominował jedną konkurencję. W tym sezonie w gigancie ani razu nie zszedł z podium. Tacy zawodnicy trafiają się bardzo rzadko. Ligety doprowadził technikę jazdy w nowych nartach, które nawiasem mówiąc krytykuje, do perfekcji. Jest wzorem dla wszystkich. Hirscher powiedział, że będzie szedł w kierunku gigantowej techniki Ligety’iego. A jest to konkurencja techniczna, w której Hirscher jest drugi. Dodam, że obok Amerykanina i Austriaka pojawił się trzeci młody zawodnik, który wkrótce będzie walczyć o najwyższe trofea, może nawet o Puchar Świata. To Francuz Alexis Pinturault. W tym sezonie wygrał trzy starty, był szósty łącznie, a trzeci w gigancie. Trzeba wspomnieć, że sezon zaczął z opóźnieniem, bo miał kontuzję.
Trzy tygodnie temu rozmawialiśmy o sezonie kobiet (link poniżej). Tina Maze w końcówce jeszcze powiększyła przewagę i biła kolejne rekordy. Czy kiedykolwiek ktoś tak zdominował sezon – kobiet lub mężczyzn – jak teraz Słowenka?
- Nie, nigdy. Maze zdobyła więcej punktów niż wynosił rekord Hermanna Maiera, który doszedł do poziomu dwóch tysięcy. Ona doszła wyżej. Można próbować cofnąć się do Stenmarka, ale są to tak odlegle czasy, że nie ma co porównywać. Zmieniło się oblicze narciarstwa alpejskiego, konkurencja jest dużo większa. Patrząc na jej wszechstronność – zdobywa punkty we wszystkich konkurencjach – i umiejętności, można przypuszczać, że prędko nie zrezygnuje z wygrywania. W tym sezonie nie miała też żadnej kontuzji. Nie jest już młoda, ale też nie jest jeszcze stara. Jeśli będzie zdrowa i będzie tak jeździć, może dominować dalej. Techniki jej nikt nie odbierze.
Rozmawiał Adam Dutlinger
Witold Domański o Tinie Maze i Pucharze Świata kobiet