Historyczny Rajd Monte Carlo – rozmowa z uczestnikiem

 

W niedawno zakończonym Historycznym Rajdzie Monte Carlo wziął udział Grzegorz Gac, nasz ekspert od sportów samochodowych, komentator Eurosportu, były rajdowy wicemistrz Europy. Wraz Robertem Burchardem, w Fiacie 125p rocznik 1979, po pokonaniu dwóch i pół tysiąca kilometrów zajęli 134. miejsce na 314 startujących.

 

Sportowe Wywiady: Jak się jechało?

Grzegorz Gac: Rajd był zupełnie inny niż zeszłoroczny. Przed rokiem już na początku, gdy tylko wjechaliśmy do Francji, mieliśmy mnóstwo śniegu. Ponad 50 załóg nie dojechało do mety pierwszego etapu! Teraz początek nie był tak trudny. Nie było takich zasp i piekielnie śliskiej nawierzchni. Wybraliśmy start z Monako. Trasa była bardzo trudna nawigacyjnie. Prowadziła wąskimi dróżkami przez góry. Rajd był bardzo zdradliwy, a warunki – jak to na Monte Carlo – bardzo zmienne. Na jednym odcinku można trafić piękną, słoneczną pogodę i suchy asfalt, a po trzech kilometrach był śnieg, lód i mgła – wszystkie możliwe rodzaje nawierzchni. To wymaga od kierowcy całkowitej zmiany rytmu jazdy. Właśnie to stanowi o wyjątkowości tego rajdu. Jest niezwykle wymagający. Trzeba wykazać się niezwykłą dojrzałością i umiejętnością rozłożenia sił.

Skąd pomysł na udział w rajdzie historycznym?

- Ciekawa historia. To jest dość młoda gałąź sportu motorowego w Polsce. Do 2005 roku właściwie nie istniała. Wtedy po raz pierwszy pojechałem na ten rajd z zespołem Tomasza Jaskłowskiego, jako koordynator. Ogromnie mi się spodobało. Tomka można śmiało nazwać prekursorem rajdów historycznych w Polsce. Od tamtej pory startuje co roku i wszystkie 9 rajdów ukończył. Z roku na rok z Polski startowało coraz więcej załóg. Prowadziliśmy też rozmowy z Automobilklubem Monako, by zorganizować start z Warszawy. W 2011 roku to się udało. Wtedy mój stary przyjaciel z rajdowych tras Robert Burchard powiedział: – Dlaczego nie pojechać? Jeśli nie my to kto? Jeśli nie teraz to kiedy? Kupił samochód, przygotował go w firmie Tomka i w ten sposób przed rokiem zaliczyliśmy swój pierwszy start.

I jaki był efekt?

- Najważniejsze, że ukończyliśmy rajd, co nie udało się wielu rywalom, i przeżyliśmy wspaniałą przygodę. Naprawdę tak do tego podchodzimy. Zajęliśmy 137. miejsce. W tym roku poprawiliśmy więc nieco pozycję, choć miało być dużo lepiej. Mieliśmy po drodze trochę przygód, sporo pecha, popełniliśmy kilka błędów. W końcówce przeżyliśmy prawdziwy horror. Na ostatnim odcinku, chyba najsłynniejszym OS-ie świata Col de Turini zepsuł nam się samochód. Zatrzymywaliśmy się kilka razy. Z górki samochód jechał, ale pod górę nie chciał jechać. Zatrzymaliśmy się na autostradzie jakieś 10 kilometrów przed metą rajdu. Błyskawicznie, nie wiadomo skąd, znalazła się policja i pomoc drogowa. Co ciekawe, jeden z policjantów był polskiego pochodzenia i mówił trochę po polsku! Niewiarygodne – spotkać w środku nocy na francuskiej autostradzie policjanta o polskich korzeniach! W końcu odpaliliśmy samochód, a pomoc drogowa pojechała za nami. Na ostatniej prostej, już w Monako, silnik gasł jeszcze kilka razy, ostatni raz w słynnym tunelu pod hotelem Fairmont, znanym fanom Formuły 1, skąd do mety był dosłownie kilometr, może półtora. Kilkaset metrów pchaliśmy samochód! Cudem dojechaliśmy do mety z ogromnym spóźnieniem. Dzień po rajdzie samochód w ogóle nie chciał odpalić i musieliśmy go wpychać na lawetę, by przetransportować do Polski. Mieliśmy więc mnóstwo szczęścia, że znaleźliśmy się na mecie.

Teraz odpoczynek, powrót do codziennych zajęć. A kiedy rozpoczniecie przygotowania do edycji 2014?

- Bardziej powrót do pracy, niż odpoczynek… Mamy w planach, po drodze, jeszcze kilka startów, w tym na pewno Rajd Polski Historyczny, który odbył się po raz pierwszy w zeszłym roku, a my zajęliśmy trzecie miejsce w klasie. Chcemy też wziąć udział w rajdach zagranicznych, być może w Czechach albo w Szwecji. Jesienią zaczniemy przygotowania do Monte Carlo. Zawsze lecimy wcześniej na kilka dni do Francji i przejeżdżamy trasę. Późną jesienią szykujemy też samochód. Dla pilota przygotowania zaczynają się wcześniej. Gdy zostaje ogłoszona trasa, rozkładam w domu kilkadziesiąt map, na których muszę narysować całą trasę. Jest to kilkadziesiąt godzin pracy, kilka całych dni siedzenia nad mapami. Potem trzeba ułożyć plan logistyczny – ustawić serwisy, punkty zmiany opon i tankowania. Serwisy muszą być co około 100 – 200 kilometrów, bo na stacje paliw zwykle nie ma co liczyć, zwłaszcza nocą. Jedziemy często drogami, których nie ma na żadnych mapach, ale widoki są wspaniałe, naprawdę niezapomnianie. Choćby dlatego warto wystartować w tej imprezie…

 

Rozmawiał Adam Dutlinger

 

 

Tags: , , ,

Recent posts in Rajdy

 
 
 
 
 
 

Wiadomości dnia (Twitter)

  • PRZERWA MODERNIZACYJNA do końca wakacji!
  • Tym, którzy wybierają się na letni wypoczynek życzymy udanej pogody i zregenerowania sił. Pozdrawiamy i zapraszamy po okresie wakacyjnym!
  • Jesteśmy przekonani, że będą Państwo zadowoleni z nowego kształtu rozbudowanej strony
  • LE, elim.: Śląsk Wrocław - Rudar Pljevlja 4:0
  • Żużel, DPŚ: Australia awansowała z barażu do finału w Pradze (Australia, Czechy, Dania, Polska)
 
 

Okiem Dyzia

 
 

Ekstraklasa piłkarska

 
 

Rotacja wsteczna

 
 

Ważne daty

Brak wydarzeń
 
 
 
Top