Stelmet Zielona Góra jest pierwszą drużyną w tym sezonie, która pokonała ekipę Trefla w Sopocie w rozgrywkach Tauron Basket Ligi. Nie było to jednak łatwe zadanie, ponieważ gracze trenera Mihailo Uvalina potrzebowali do tego dogrywki i aż 108 zdobytych punktów (Trefl rzucił 106). Jeszcze przed meczem wiele mówiło się o pojedynku podkoszowych: Filipa Dylewicza i Olivera Stevicia. I trzeba przyznać, że obaj nie zawiedli. Polak zdobył 28 punktów i miał 14 zbiórek, a tylko trzy punkty mniej rzucił Serb. Dodatkowo Dylewicz trafił trójkę, która doprowadziła do dogrywki. Rzut był bardzo szczęśliwy, ponieważ piłka dwukrotnie odbijała się od obręczy, aby ostatecznie wpaść do kosza. Dodatkowe pięć minut było już lepsze dla zespołu z Zielonej Góry, który wygrał mimo problemów z faulami czołowych koszykarzy – meczu nie dokończyli na parkiecie Walter Hodge, Mantas Cesnauskis, Łukasz Seweryn i Marcin Sroka.
Trener Uvalin znowu postanowił zaskoczyć ustawieniem. Tym razem w wyjściowym składzie nie było miejsca dla Hodge’a! To niezwykła sytuacja, ponieważ zdarzyło się to dopiero drugi raz od sezonu 2010/2011, kiedy Portorykańczyk pojawił się w naszej lidze. Ostatni raz rozgrywający zaczynał mecz na ławce 26 lutego 2011, kiedy zespół z Zielonej Góry podejmował Polonię Warszawa (wygrał 96:68). Taka sytuacja nie przeszkodziła jednak Hodge’owi zostać najlepszym strzelcem swojego zespołu w Sopocie – rzucił 29 punktów.
W innym hitowym spotkaniu PGE Turów Zgorzelec wygrał z Asseco Prokomem w Gdyni 90:77. Niespodzianką było to, że mecz właściwie od samego początku do końca kontrolowali goście. Mistrz Polski potrafił zbliżyć się do rywali na dwa punkty, ale to była krótkotrwała sytuacja i po chwili wszystko wracało do normy. David Jackson powrócił do składu zespołu ze Zgorzelca po wyleczeniu kontuzji i od razu rzucił 24 punkty będąc liderem drużyny. W ekipie Asseco Prokomu skuteczność odzyskał Przemysław Zamojski, który zdobył 17 punktów.
To była druga z rzędu porażka zespołu trenera Andrzeja Adamka i kolejna z drużyną pretendującą do zdobycia medalu. Mistrzowie Polski ciągle szukają wzmocnień i chyba to dobry kierunek, ponieważ będą one potrzebne szczególnie w II etapie rozgrywek. PGE Turów jest liderem Tauron Basket Ligi w pełni zasłużenie. Zespół Miodraga Rajkovicia na razie bardzo dobrze łączy grę w Polsce i w Zjednoczonej Lidze VTB. Czy wystarczy im sił na najważniejsze momenty sezonu? Odpowiedź na to pytanie dostaniemy dopiero za kilka miesięcy.
Wojciech Kłos, PLK.pl
Poprzednia kolejka