Francuzi zostali pierwszymi w historii mistrzami świata w sprincie drużynowym w kombinacji norweskiej. Konkurs dwuosobowych reprezentacji narodowych był ostatnim w MŚ (na zdjęciu po lewej). Znów najlepszym zespołem, po „drużynówce” metodą Gundersena, okazała się Francja. Jej lider Jason Lamy Chappuis wygrał też pierwsze zmagania indywidualne. Drugim mistrzem świata jest Niemiec Eric Frenzel.
Mistrzostwa stały na wysokim poziomie. Konkursy skoków, może za wyjątkiem sprintu drużynowego, kończyły się bardzo dobrymi próbami. Również na trasach biegowych emocje były ogromne. Dwa początkowe starty to porywające, sprinterskie finisze. Najpierw medalistów indywidualnych dzieliło 0,3 sekundy, a o drugim miejscu zdecydowano po analizie fotofiniszu (zdjęcie poniżej). Dwa dni później Francuzi o mniej niż pół sekundy pokonali drużynę Norwegów. Emocjonująca była jeszcze walka o srebrny i brązowy medal w drugim konkursie indywidualnym. Nie zabrakło też ucieczek oraz pościgów – samotnych i grupowych. Byliśmy świadkami wielu wspaniałych poczynań biegowych pod względem techniki, taktyki czy wytrzymałości.
Starty zimowych dwuboistów w Val di Fiemme mają zdecydowanych bohaterów. Indywidualnie to Lamy Chappuis, drużynowo – reprezentacja Francji. Lamy Chappuis zdobył medal w każdej z czterech konkurencji, a trzy krążki Francuza są złote. Marit Bjoergen wywalczyła więcej medali w ogóle i więcej złotych, ale nie była na podium we wszystkich konkurencjach. Można więc śmiało zastanawiać się czy Lamy Chappuis nie został królem całych mistrzostw. Królem kombinacji norweskiej jest na pewno. Reprezentacja Francji ze swoim asem w składzie jest zaś największym wygranym drużynowo. Tak jak Niemcy dwa lata temu w Oslo, tym razem trójkolorowi mają medale ze wszystkich konkurencji. A co najważniejsze, dla Sébastiena Lacroix, Maxime’a Laheurte’a i François Brauda to życiowy sukces. Lacroix, który raz zajął trzecie miejsce w zawodach Pucharu Świata, został podwójnym mistrzem świata (tradycyjna rywalizacja drużynowa i sprint drużynowy). Laheurte i Braud, którzy nigdy nie byli na podium mistrzostw świata, igrzysk olimpijskich ani Pucharu Świata, zdobyli złote medale w klasycznej „drużynówce”.
Natomiast największymi przegranymi są Akito Watabe i – jednak – reprezentacja Niemiec. Japończyk jest jedynym zawodnikiem z czołowej szóstki Pucharu Świata, który nie zdobył żadnego medalu. W tym sezonie PŚ dziewięć razy zajmował miejsca w najlepszej „10″, a czterokrotnie znalazł się na podium. Z Val di Fiemme lider japońskiej reprezentacji wyjeżdża z pustymi rękoma. Niemcom trochę uratował te mistrzostwa Frenzel. Lider Pucharu Świata wygrał jeden konkurs indywidualny i walnie przyczynił się do trzeciego miejsca w sprincie drużynowym. Jednak nasi zachodni sąsiedzi wywalczyli o połowę mniej medali niż w Oslo. Ponadto, przed dwoma laty mieli złoty i cztery srebrne (oraz brązowy), a tym razem złoty i dwa brązowe.
Adam Dutlinger