Po dwóch tygodniach rywalizacji zakończyły się mistrzostwa świata w narciarstwie alpejskim. W Schladming najwięcej złotych medali zdobyli Amerykanie (cztery, z czego trzy Ted Ligety). Gospodarze, Austriacy oraz Francuzi wywalczyli po dwa złote krążki. MŚ rozegrane równo rok przed Igrzyskami Olimpijskimi w Soczi podsumowujemy w rozmowie z komentatorem Eurosportu Witoldem Domańskim.
Sportowe Wywiady: Królem polowania na medale oczywiście Ted Ligety.
Witold Domański: Jest pierwszym, który zdobył trzy złote krążki w jednej imprezie tej rangi od Igrzysk w 1968 roku. Spodziewany był jeden – w gigancie. Absolutnie niespodziewany był złoty medal w supergigancie. Niespodziewany był też w superkombinacji. Jednak Amerykaninowi sprzyjały stoki. Supergigant można było wygrać mając dobrą dyspozycję gigantową, bo decydujący był odcinek, na którym trzeba było dobrze skręcać, mniejsza o szybkość. Jeśli chodzi o superkombinację, zaryzykował wszystko w slalomie i poradził sobie. W gigancie jest klasą sam dla siebie. Tak jak Marcel Hirscher jest klasą sam dla siebie w slalomie, który wygrał pewnie. Trzecim bohaterem wśród mężczyzn był Aksel Lund Svindal w zjeździe – zwycięstwo Norwega też można było przewidzieć.
Tina Maze zdobyła złoty i dwa srebrne medale. Czy liderka Pucharu Świata ma powód, by czuć niedosyt?
- Słowenka wyraziła niedosyt po drugim miejscu w superkombinacji, gdzie bardzo liczyła na złoty medal. Jednak jakoś pogodziła się z tym. Złoto i dwa srebra to i tak wielki sukces. Lepszy wyczyn, jak Ligety’ego, zdarza się bardzo rzadko. Konkurencja jest ostra, w mistrzostwach świata liczy się dyspozycja dnia. Oprócz umiejętności i odporności psychicznej ważne jest szczęście. Druga ważna postać wśród kobiet, obok Maze, to Mikaela Shiffrin, najlepsza w slalomie. Nie pamiętam, kiedy 17-latka została mistrzynią świata. Na ogół wygrywają ludzie bardziej doświadczeni. Shiffrin jest cudownym dzieckiem. Pokazała się po raz pierwszy w poprzednim sezonie Pucharu Świata. Można się zastanawiać, co będzie dalej…
Austriacy mają mistrzostwo świata w drużynie i jeden tryumf indywidualny Marcela Hirschera w slalomie. Dla gospodarzy to chyba rozczarowanie?
- Olbrzymie rozczarowanie. Austriacy szykowali się na wielką fetę. Ten drugi złoty medal, w drużynie, jest taki „przyszywany”. Właściwie do ostatniego dnia gospodarze nie mieli złota. Trzeba jednak przyznać, że pechowo kilka razy zajmowali czwarte miejsca. W roli głównej wystąpili Amerykanie. Dawniej Amerykanie podglądali metody treningowe Austriaków. Teraz Austriacy będą zastanawiali się, jak to robią Amerykanie.
Co należy uznać za największą niespodziankę mistrzostw? Tryumf Marion Rolland w zjeździe?
- Z całą pewnością. Francuzka nie odgrywa poważnej roli w Pucharze Świata. Jedyną wskazówką, że może powalczyć o medal były wyniki z poprzedniego sezonu, gdy w finałach Pucharu Świata w Schladming była druga w zjeździe i supergigancie. Te stoki bardzo jej odpowiadają. W supergigancie jej nie wyszło, ale w zjedzie zadziwiła wszystkich. W konkurencjach szybkościowych zaważyła nieobecność Lindsey Vonn. Wydawało się, że Amerykanka będzie mocna, bo już zdołała wygrać po przerwie w startach. Jednak doznała kontuzji, co zaburzyło konkurencję. Trzeba jeszcze wspomnieć o cudownym powrocie po kontuzji Marlies Schild. Kilka dni przed slalomem okazało się, że wystartuje, co długo utrzymywano w tajemnicy. Zajęła 9. miejsce. Biorąc pod uwagę, że nie jeździła dwa miesiące, można powiedzieć, iż potwierdziła swoją klasę.
Wydaje się, że Francuzi wypadli nadspodziewanie dobrze.
- Tak. Byli bardzo dobrze przygotowani. W supergigancie pierwszą niespodziankę sprawił Gauthier de Tessières zdobywając srebrny medal. Mniejszą niespodzianką był brąz Davida Poissona w zjeździe. Potem złoty medal Rolland. Francuzi znakomicie pokazali się w konkurencjach szybkościowych. Zrobili wynik ponadnormatywny.
Za rok Igrzyska w Soczi…
- Z całą pewnością Hirscher będzie polował na dwa medale: w slalomie i w gigancie. Sam mówił, że podpatruje technikę gigantową Ligety’ego. Poza Hirscherem nie wiadomo co pokażą Austriacy, bo nie – licząc tego zawodnika – wypadli zadziwiająco słabo. Na pewno mocni będą Amerykanie za sprawą Ligety’ego i Shiffrin, która może walczyć o złoty medal w slalomie nawet z najlepiej dysponowaną Schild. Co do Ligety’ego, można spodziewać się, że zdobędzie co najmniej jedno złoto.
Rozmawiał Adam Dutlinger