Czwarty konkurs Pucharu Świata w biegach narciarskich, można śmiało powiedzieć, padł znów łupem Marit Bjoergen, która trzykrotnie stawała na najwyższym stopniu podium: indywidualnie i raz w drużynie. Wszystko wskazuje na to, że zdobywczyni Pucharu Świata w minionym sezonie z łatwością sięgnie po zwycięstwo w cyklu Ruka Triple.
Osobiście przyznam, że triumf znakomitej Norweżki nie zaskoczył mnie. Bjoergen od startu do mety biegła równym, mocnym tempem. Spodziewałem się, że jej koleżanki z drużyny namieszają w czołówce, z pewnymi urozmaiceniami, chociażby w postaci drugiej w sobotę Kikkan Randall. Jednak gdyby ktoś przed startem powiedział mi, że plany dziewcząt z Krainy Wikingów pokrzyżuje Rosjanka Julia Czekaliewa, to podszedłbym do tego stwierdzenia ze sporym dystansem. Zawodniczka po ponad rocznej przerwie spowodowanej macierzyństwem powróciła do gry w Pucharze Świata. Po jej występach w Gaellivare liczyłem na pozycję w czołowej dziesiątce – piętnastce, ale zasilenie podium przez mieszkankę Wołogdy nie przyszło mi do głowy.
Po raz kolejny pozytywnie zaskoczyła mnie młoda, wschodząca gwiazda norweskiego narciarstwa biegowego Heidi Weng. Ta dziewczyna naprawdę aspiruje do miana czołowej zawodniczki tego sezonu. Pokazuje swoją waleczność, wolę walki, determinację, a do tego nie chce być określana mianem drugiej Johaug czy Bjoergen.
Po cichu liczyłem, że Justyna Kowalczyk zdoła namieszać w czołówce, jednak naszej zawodniczce po pokonaniu 1,4 kilometra nie biegło się już zbyt dobrze. Jedenasta pozycja zapewne nie zadowala Justyny, ale jest to pewnego rodzaju progres w stosunku do tego, co miało miejsce przed tygodniem w Gaellivare, jeśli chodzi o walkę z czasem. Myślę, że warto podkreślić fakt, że znów młoda Finka Krista Laehteenmaeki okazała się lepsza od Polki. Nie ukrywam, kibicuję mieszkance Luhalahti. Ktoś bowiem musi wskrzesić tą fińską tradycję zdobywania wielkich sukcesów.
Jeśli chodzi o występ naszych pozostałych reprezentantek, to na drobną pochwałę zasługuje Paulina Maciuszek. Użyłem sformułowania „drobną”, ponieważ zawodniczkę klubu LKS Poroniec Poronin stać na wiele więcej. Była naprawdę bliska zdobycia chociażby symbolicznego, jednego punktu Pucharu Świata. Szkoda, że w końcówce troszkę osłabła, podobnie zresztą jak Sylwia Jaśkowiec. Być może coś zaczyna następować w kwestii „walki o medale w Soczi”. Przez chwilę zapachniało mi wystawieniem pozytywnych stopni w czołowej trzydziestce nie tylko jednej Polce. Daleka od tego wyczynu była Kornelia Marek, przepraszam, już Kubińska, jednak póki co przyzwoitych wyników od powrotu biegaczki do kadry Polski jeszcze nie widać.
W niedzielę odbędą się biegi pościgowe. Marit Bjoergen ma bezpieczną przewagę, by na dystansie 10 kilometrów techniką klasyczną sięgnąć po złoty laur w Ruka Triple. Walka o pozostałe miejsca podium z perspektywy odstępów czasowych pozostałych zawodniczek winna się toczyć między Kikkan Randall, Kristą Laehteenmaeki oraz Justyną Kowalczyk. Trzeba liczyć się z faktem, że Weng i Johaug będą jednak ścigać konkurentki.
W biegu mężczyzn bardzo pozytywnie zaskoczył mnie Aleksander Legkow. Może nie o tyle swoją dyspozycją, co psychiką. W minionych sezonach Rosjanin wielokrotnie „palił” się psychicznie nie tylko na wielkich eventach. Przed rozpoczęciem tegorocznej rywalizacji w Pucharze Świata sam zainteresowany oznajmił wszem i wobec, że zdołał ustabilizować swoją psychikę i sytuacje z poprzednich lat nie wchodzą w grę. W Gaellivare tak kolorowo jednak nie było. W Kuusamo w biegu indywidualnym Rosjanin zwyciężył. Jestem ciekaw czy chimeryczny biegacz uporządkował swoje myśli na stałe, czy jednak pokaże swoje drugie oblicze w następnych zawodach. Swego rodzaju niespodzianką okazała się 14. pozycja Paala Golberga. Norweski sprinter zdołał wywalczyć na dość selektywnej trasie miejsce, które powinno go satysfakcjonować. Nadal nie mam pojęcia, co dzieje się z drużyną niemiecką. Najwyżej sklasyfikowanym z naszych zachodnich sąsiadów był Jens Filbrich, który ukończył zmagania na 22. pozycji. Być może nadal biegacze nie mogą się „zgrać” z nowym trenerem reprezentacji Frankiem Ullrichem.
Panowie w niedzielę przystąpią także do biegu pościgowego rozgrywanego techniką klasyczną, jednak na dystansie 15 kilometrów. Ciężko przewidzieć, co może wydarzyć się w czołówce. Jako pierwszy wystartuje Petter Northug. Pewną przewagę ma, ale po tym „wariacie” można się wszystkiego spodziewać.
W kwestii występów naszych dwóch reprezentantów (nie przypadkowo zostawiłem sobie dwóch biało-czerwonych na deser), nietrenujący w kadrze i pełniący funkcję poniekąd pomocnika Justyny Kowalczyk, biegający dla przyjemności Maciej Kreczmer zdołał wywalczyć 44. miejsce. Drugi z naszych reprezentantów Maciej Staręga na 107 zawodników uplasował się dopiero na 94. pozycji. Warto zaznaczyć, że Staręga, który w kadrze określany jest jako sprinter, wspólnie finiszował z Maćkiem Kreczmerem, jednak wystartował półtorej minuty wcześniej. Dodatkowo można przytoczyć słowa Maćka, który poinformował, że szykuje się do startów w Kanadzie. Na dziś wyniki męskich biegaczy spuentuję milczeniem. Poczekajmy na dalsze występy, chociażby te w Kanadzie.
Piotr Walkowiak, skipol.pl