David Beckham, mimo że najlepsze lata kariery ma już za sobą, i tak był jednym z bardziej łakomych kąsków na rynku transferowym. Anglik był do wzięcia za darmo, po tym jak wygasła jego umowa z Los Angeles Galaxy. Żeby wejść do gry o największy marketingowy magnes w futbolu, trzeba było położyć na stole gigantyczne pieniądze. Licytację wygrali ostatecznie szejkowie, do których należy PSG i to oni mogli cieszyć się z dołożenia lekko wyblakłego króla do swojej talii.
Beckham związał się z paryskim klubem kontraktem do końca sezonu 2012/2013. Za niespełna pół roku gry we Francji „Becks” dostanie trzy miliony funtów, czyli ponad 14 milionów złotych! Praktycznie od razu jeden z najbardziej rozpoznawalnych Brytyjczyków ogłosił, że pieniądze zostaną przeznaczone na cele charytatywne, czym zaskarbił sobie serca kibiców oraz dziennikarzy dosłownie na całym świecie, gdyż transfer ten interesował wszystkich od USA po Chiny. Żywa legenda Manchesteru United nie od dziś dba o wizerunek. Oddanie petrodolarów na rzecz dzieci robi pomocnikowi kapitalną reklamę. Warto pamiętać, że z racji kontraktów reklamowych na konto piłkarza spływa rocznie około 13 milionów funtów.
Wielu zastanawiało się czy Beckham w ogóle będzie mieścił się w planach trenera Carlo Ancelottiego, który i tak ma spory ból głowy przy ustalaniu składu ze względu na duże nagromadzenie gwiazd występujących na Parc des Princes. Anglik musiał poczekać na debiut, który nadszedł w niedzielę 24 lutego. Paryżanie podejmowali Olympique Marsylia, a samo spotkanie zapowiadane było jako hit Ligue 1. Brytyjczyk pojawił się na murawie na ostatni kwadrans i zmienił Javiera Pastore, który przed sezonem za grube miliony przyszedł do PSG z Palermo. 15 minut wystarczyło, aby 38-latek udowodnił, że nie będzie jedynie maskotką i kurą znoszącą złote jaja ze sprzedaży pamiątek ze swoim nazwiskiem. Już w doliczonym czasie gry idealnie dograł do niezwykle skutecznego Zlatana Ibrahimovicia i dzięki temu zanotował asystę przy trafieniu Szweda.
Cztery dni później PSG ponownie zmierzyło się z marsylczykami i ponownie było 2:0. Różnica była jedna – Beckham w pucharowej potyczce zagrał 86 minut, po których zmienił go Christophe Jallet. Francuz wchodził na murawę przy owacji, która jeszcze żegnała Anglika. Beckham, mimo brakach w szybkości i przygotowaniu fizycznym, nadal potrafił posyłać fantastyczne i groźne piłki. „Byłem bardzo zdenerwowany. Debiut po trzech tygodniach od podpisania umowy był dla mnie wielkim przeżyciem” – stwierdził Brytyjczyk, który jednak troszeczkę przesadził z tą tremą. Nikt nie ma wątpliwości, że „Becks” nadal potrafi dobrze grać w piłkę i może być jeszcze ważnym ogniwem w batalii o mistrzostwo Francji. A że przyniesie zyski większe niż inna gwiazda? O to właścicielom klubu chodziło.
Piotr Kamieniecki