Całkiem niedawno w Baku zakończyły się MŚ w piłce nożnej dziewcząt do lat 17. Wiadomość o tym , że wygrała Francja znalazła się gdzieś w informacjach o wynikach, pomiędzy tabelami czyli tam gdzie teoretycznie powinna się znaleźć.
Teoria ma jednak tyle wspólnego z praktyką, że jeśli się jej nie potrafi na praktykę przełożyć jest mniej więcej potrzebna tak jak jedno bądź drugie, a na pewno niedługo – trzecie expose. Mówić można bez końca. Z sensem czy bez niego to już inna sprawa. Ważne, żeby zgadzała się kasa.
W polskiej piłce kobiecej nie zgadza się nic. Nie ma teorii, praktyki ani pieniędzy. PZPN zrobił zakładkę na swojej stronie i to by było w skrócie na tyle, patrząc na efekty.
Fachowcy, między innymi Emilia Wnuk, trener piłki nożnej współpracująca z reprezentacjami młodzieżowymi czy Susana Andreis propagująca niezrzeszoną aktywną piłkę kobiecą uważają, że wszyscy na początku mieli równe szanse. Zarówno wielcy, a w zasadzie wielkie europejskiej i światowej nożnej jak i my. Z tym, że w Polsce została ona zaprzepaszczona bo nikt nie traktował tego poważnie. Podobnie sytuacja wyglądała w futsalu i piłce nożnej plażowej od momentu kiedy położył na niej swoją nie do końca sterylną rękę PZPN. Para poszła w gwizdek, a ten jak przekonaliśmy się choćby podczas ostatniego Euro to tylko w kwestii sportowej chinopodobna plastikowa zabawka ze sklepu „artykuły po pięć złotych”. Kobiety, futsalowcy czy tzw. plażowcy mogą liczyć w porównaniu z „Jedynie Słuszną Narodową” jedynie na okruchy ze stołu, przy którym zasiadali dotąd Arcykapłan Polskiej Piłki z gronem apostołów wizjonerów mających w przeważającej większości poważne problemy ze wzrokiem. Może się to zmieni po Wielkich Wyborach bo przecież wszystko co dotyczy tej organizacji zawsze jest Walne, Wielkie, Narodowe itd., itp. Może chociaż jest to tak prawdopodobne jak to, że wszyscy będziemy niedługo szejkami żyjącymi z łupkowych gazów.
Historycznie nie było tak źle. Już przed wojną kobiety grały w piłkę zorganizowaną co prawda od 1921 roku, kiedy w Poznaniu powstała „Unja”, ale w tak zwanych kręgach towarzyskich nie było to uznawane za faux pas. Ba, zezwalano nawet na publikację zdjęć futbolistek w prasie. Przeglądając gazety wielkopolskie z tamtego okresu można się całkiem przyjemnie zdziwić. To jednak historia.
Najlepszym przykładem jak polska piłka kobieca „rozwinęła się” od tamtego czasu jest liczba klubów. Mamy ich 142. W końcu wieku XIX na Wyspach istniało ich już 120…. Liczbowo, o tym jak w tej chwili wygląda sytuacja w Europie i na świecie nie warto nawet pisać bo są to cyfry zbliżone do tych, którymi operuje u nas odpowiedzialny za budżety minister, z tym że tam są to liczby wyłącznie dodatnie.
Na całym świecie w piłkę nożną gra 29 milionów zarejestrowanych zawodniczek. W Niemczech na mecze ligowe przychodzi mniej więcej tylu widzów co na krajową ekstraklasę. Francja ma sześć profesjonalnych Akademii Piłkarskich dedykowanych żeńskiej młodzieży. W Hiszpanii, Włoszech, Portugalii boiska w weekendy, kiedy jest największy ruch, są sprawiedliwie dzielone pomiędzy kluby, ale też i amatorów męskiej i damskiej strony barykady, która tam po prostu nie istnieje. Dziewczyny czasem grają z chłopakami bo chcą, u nas – bo muszą.
W Baku, gdzie odbywały się MŚ U-17 mieszka ponad dwa i pół miliona ludzi i jest pięć stadionów z licencjami FIFA. Podczas ceremonii otwarcia śpiewała Jenifer Lopez. Finał oglądało prawie30 tys. ludzi mimo, że nie grała w nim reprezentacja Azerbejdżanu. Żeby wręczyć medale pofatygował się Michel Platini. Na trybunach byli podczas różnych spotkań De Boer, Sagnol, Vogts, Arweładze i wielu innych, dla których jest to całkowicie normalne bo wspomaga rozwój piłki nożnej. W USA piłka nożna kobiet jest jednostką lekcyjną od najmłodszych lat. To tylko najważniejsze fakty z historii i ostatniej imprezy mistrzowskiej.
W Polsce lekcje tak zwanego „wuefu” w czwartej klasie, tak do pary żeby było, to cztery godziny tygodniowo. W klasach sportowych, tu przykład jednej z warszawskich bielańskich szkół, oprócz codziennych zajęć na basenie dwie godziny „extra” plus zakaz od „szkoleniowca” zajmowania się innymi sportami nawet w weekend. Tak wygląda ogólnorozwojówka po polsku…….
Wracając do Baku. Azerbejdżan zaczął od U-17 kobiet i na pewno na nich nie skończy. Tam nie ma poszukiwań łupków tylko prawdziwe pieniądze z istniejących złóż. Inwestowane w rozwój. Tak było i będzie.
My zaczęliśmy od drugiej strony. Od Wielkiego Turnieju. Mamy stadiony. Teraz czas zacząć schodzić niżej, bynajmniej nie organizacyjnie. Rocznikowo, dać na nich pograć, walczyć o organizację turniejów przyszłości czyli młodzieży, zarówno kobiet jak i mężczyzn Po prostu zarobić bo da się na pewno.
Wszystko po to żebyśmy nie zostali tylko z samymi…(g) łupkami