Przed nami nieco dłuższa przerwa w biatlonowym Pucharze Świata. Po ostatniej rundzie, rozegranej w słoweńskiej Pokljuce, nie zaszły istotniejsze zmiany w czołówce klasyfikacji łącznej. By być bardziej precyzyjnym należy stwierdzić, że nie zmieniły się nazwiska liderów rankingu i bynajmniej nie martwi to komentatora biathlonu Krzysztofa Wyrzykowskiego.
SW: Powoli robi się nudno. Ciągle Berger i Fourcade.
KW: Szczerze powiem, że efekty tych naszych pogadanek będzie widać szybciej, ale cóż. Otóż, drogi panie, Szanowni Państwo: Puchary Świata w biathlonie to najwspanialsze i najlepiej zorganizowane imprezy kalendarza zimowego, a to, że mamy w tym sezonie dwójkę zdecydowanych liderów po niespełna 1/3 cyklu, wcale nie zadaje kłamu tej opinii.
- Czy przez kolejne 2/3 Berger będzie spisywać się równie dobrze?
Niewątpliwie Norweżka udała się na przerwę w dobrym nastroju. Wygrała ostatnią konkurencję w Pokljuce – bieg ze startu wspólnego i była to jej czwarta wygrana w sezonie, a szóste podium. Nie powinno to jednak dziwić, bo start masowy to specjalność Tory Berger. Jak już mówiłem w podsumowaniu I rundy Pucharu Świata, Norweżka bardzo poprawiła strzelanie; w tym sezonie spisuje się na strzelnicach bardzo pewnie. Czy dalej tak będzie? Trudno przewidzieć, ale po Pokljuce jej przewaga nad kolejną zawodniczką wzrosła z około 40 punktów do ponad 80.
- Za jej plecami nie ma już Domraczewej z Białorusi, ani Rosjanki Wiljuchiny.
No właśnie. I to jest w biathlonie tak porywające; przynajmniej w biathlonie pań w obecnym sezonie. W przeciwieństwie do mężczyzn, gdzie o najwyższe lokaty walczy 5-6 zawodników, u pań ciągle pojawiają nam się nowe zawodniczki. Tydzień wcześniej w Hochfilzen mieliśmy pierwsze w karierze pucharowe zwycięstwo Synnoeve Solemdal, a tu tryumfowała Gabriela Soukalova z Czech i Niemka Miriam Gössner. Tak się zastanawiam, czy Soukalova ma być czeskim asem na mistrzostwa świata, które przecież odbędą się w jej kraju; zobaczymy. Z tej trójki Gössner będzie chyba najgroźniejszą rywalką Berger. Jest najszybciej biegającą biathlonistką obok Kaisy Mäkäräinen, ale ma jeszcze nad czym pracować w strzelaniu.
- Podobnie jak Polki, zwłaszcza tu, w Pokljuce.
Niestety. Zdenerwowały mnie i zawiodły, przyznaję. Widać, że stać je na dobre wyniki, ale warunek podstawowy – dobre strzelanie. Zaczęło się jeszcze niezgorzej – od szóstego miejsca Magdaleny Gwizdoń w sprincie, w którym Agnieszka Cyl, też przy jednym pudle, była 19. Dzień później w biegu na dochodzenie Gwizdoń podczas każdej wizyty na strzelnicy miała pudła (w sumie aż pięć), a w pierwszym strzelaniu – dwa! Nie może być tak, że zawodniczka pudłuje podczas pierwszego strzelania w postawie leżąc. Cyl także pięć razy pudłowała, a Pałka miała „tylko” trzy niecelne strzały i przesunęła się z końca trzeciej dziesiątki na 17. miejsce. W biegu masowym Polki dały prawdziwy popis strzeleckiej indolencji: Pałka cztery pudła, Cyl – sześć, a Gwizdoń – siedem. Gdyby Krystyna Pałka strzelała tak, jak średnio strzela, walczyłaby o podium. Przecież mimo tych czterech karnych rund zajęła siódme miejsce. W efekcie wypadła z czołowej „10” klasyfikacji łącznej i do wznowienia rywalizacji po świętach musi się zadowolić 11. pozycją.
- A Martin Fourcade? Wydaje się być nie do doścignięcia…
Można odnieść takie wrażenie. Z trzech biegów w Pokljuce nie wygrał co prawda żadnego, ale dwukrotnie był trzeci, a w ostatnim biegu zajął czwarte miejsce. Z niespełna 50 punktów przewagi nad kolejnym zawodnikiem w klasyfikacji łącznej, jego przewaga wzrosła do 85. Tyle, że na drugim miejscu nie mamy już Andreasa Birnbachera z Niemiec, a Emila Hegle Svendsena. To dzięki wygranej Norwega w sprincie. Birnbacher z dnia na dzień spisywał się coraz lepiej, a uratował się wygrywając swą koronną konkurencję – bieg ze startu wspólnego. Muszę jednak powiedzieć, że Fourcade sprawiał na mnie wrażenie przygaszonego; może już nie mógł doczekać się przerwy? Momentami wydaje mi się, że on stracił serce do biathlonu. Sam zresztą wielokrotnie powtarzał, o czym i my wspominaliśmy, że chce teraz zdobyć medal MŚ w biegu narciarskim, klasycznym. O Ole Einarze Bjørndalenie wspominałem podczas poprzedniej rozmowy i nic się nie zmieniło, a o Polakach też nie będę mówił.
Do mistrzostw zarówno w narciarstwie klasycznym, jak i biathlonie pozostaje jeszcze trochę czasu. Na razie mamy przerwę do okolic święta Trzech Króli. Wtedy, po zawodach w Oberhofie, zapraszamy na kolejną pogawędkę.
piu