Rugbiści nie przewracają się po tym, jak ktoś ich lekko łapie za „koszuleczkę”, nie żelują włosów, nie zajmują się swoim wyglądem, a swoją grą – mówi Robert Małolepszy, dziennikarz i komentator rugby. Myślę, że fakt ten i afery wstrząsające futbolem przyczyniają się do rozkwitu rugby w tym kraju, pomimo wielkiej miłości do piłki nożnej – dodaje.
W tym kraju, czyli we Włoszech. Tamtejsza reprezentacja rugby przestała być już tylko tłem dla światowych potęg, a wszystko za sprawą konkretnej wizji i konsekwentnych działań. Puchar 6 Narodów przyniósł wiele niespodzianek i zaskakujących wyników. Trofeum pozostało w rękach Walijczyków, którzy wygrali poprzednią edycję turnieju. Włosi zajęli 4. miejsce pokonując m.in. w meczu 1. kolejki wicemistrzów świata Francję, a jak wiadomo rugby we Francji to znacznie więcej niż futbol.
Sportowe Wywiady: Czy wydarzyło się coś wyjątkowego pod względem sportowym w tegorocznym Pucharze 6 Narodów?
Robert Małolepszy: – Nie, raczej nie. Każdy Puchar 6 Narodów jest ciekawy i bardzo emocjonujący. Każdy mecz zapiera dech w piersi. Jeśli miałbym wskazać jakąś ciekawostkę, to może to, że tym razem pogoda była uparta jak osioł. Padało, a może raczej lało niemal podczas każdego spotkania. Najbardziej ucierpieli na tym Francuzi, którzy nie mogli rozwinąć skrzydeł. Pierwsze zwycięstwo odnieśli dopiero w meczu ostatniej kolejki, a przecież to aktualni wicemistrzowie świata, którzy finał z Nową Zelandią przegrali jednym punktem 7:8.
Walia w meczu decydującym o zwycięstwie w Pucharze 6 Narodów pewnie pokonała Anglików 30:3.
- Mecz był bardzo ciekawy i wyrównany. Wynik może być nieco mylący, bo Walia nie miała miażdżącej przewagi. Miażdżąca przewaga w rugby to taka, gdy zespół zwycięża różnicą 50-60 punktów. Pamiętajmy, że z jednej akcji można mieć 7 punktów. Jest mnóstwo karnych i okazji na 3 punkty. Mam nadzieję, że doczekamy się tego, że sport ten będzie w Polsce popularny na tyle, że przeciętny kibic będzie mógł zasiąść przed telewizorem i rozumieć, co dzieje się na boisku.
Włosi już rozumieją.
- Tam się udało, bo pojawiła się konkretna wizja i skrupulatnie ją realizowano. Rugby to świetny sport, tylko trzeba dać mu szansę. Dwadzieścia lat temu znalazło się kilku zapaleńców i trochę pieniędzy. Fenomenem rugby są wartości wychowawcze. Tam to zrozumiano. Pod koniec lat 80-tych zaczęto ściągać dobrych zawodników z zagranicy. Duże pieniądze we włoskie rugby zainwestowało rodzime Iveco. Ciekawostką jest, że reprezentacji Włoch w rugby pozwolono grać na Stadio Olimpico dopiero 2 lata temu.
Rozwój dyscypliny godny pozazdroszczenia. Włosi nie są już „chłopcem do bicia”.
- Generalnie poziom najlepszych drużyn świata bardzo zbliża się do siebie. Wszyscy korzystają z tych samych metod treningowych i gonią najlepszych. Włosi są świetnym tego przykładem. Sztaby szkoleniowe to druga istotna sprawa. Trenerem Włochów jest Francuz, trenerem Szkotów jest Australijczyk, szkoleniowcem Walijczyków – Nowozelandczyk. Wprawdzie teraz chwilowo jest nim Walijczyk, ale tylko w zastępstwie, bo ten nowozelandzki jest urlopowany na czas pracy z drużyną Lwów Brytyjskich.
Powiedzmy o niej dwa słowa.
- Drużyna Lwów Brytyjskich i Irlandzkich, bo grają tam również Irlandczycy, jest nieoficjalną reprezentacją Wielkiej Brytanii. To bardzo prestiżowa sprawa. W czerwcu jedzie na tournée do Australii. Ta drużyna powoływana jest raz na kilka lat i prowadzenie jej jest wielkim zaszczytem.
Wracając do zacierających się różnic w światowym rugby, co jeszcze jest tego przyczyną?
- Kolejnym powodem jest na przykład to, że takie zespoły jak Włosi czy Szkoci mają w swoich składach zawodników urodzonych poza granicami. W rugby łatwiej jest zagrać dla reprezentacji innego kraju, niż w piłce nożnej. To nie musi być pochodzenie dziadka czy babci, ale na przykład wystarczy grać przez 5 sezonów w lidze danego kraju i jest to już przepustką.
A jaki jest stan i perspektywy polskiego rugby?
- Stan coraz lepszy, a co do perspektyw to trudne pytanie. Dużo dobrego dzieje się klubach. Rozkręcają się. Tak przy okazji bieżących wydarzeń dodam, że nowy papież jest pierwszym, który wie, co to jest rugby. To akurat nie powinno dziwić, bo w Argentynie rugby jest bardzo popularne.
Może to jakiś znak?
(śmiech)
- Ciekawe jest to, że we wszystkich katolickich liceach w regionie Buenos Aires sportem numer jeden jest właśnie rugby. To ze względu na wartości wychowawcze. Rugby jest grą fair play. Rywalizacja na boisku, przyjaźń poza nim, jeden za wszystkich – wszyscy za jednego, etc… Rugbiści nie przewracają się po tym, jak ktoś ich lekko łapie za „koszuleczkę”, nie żelują włosów, nie zajmują się swoim wyglądem, a swoją grą. Nie dyskutują z arbitrem, nie obrażają go, choć niejednokrotnie sędzia wygląda przy zawodniku jak mały chłopiec. Myślę, wracając do Włochów, że fakt ten i afery wstrząsające futbolem przyczyniają się do rozkwitu rugby w tym kraju, pomimo wielkiej miłości do piłki nożnej.
Najbliższa okazja do obejrzenia rugby już niebawem.
- Już za chwilę. 30 marca Polacy grają w eliminacjach Pucharu Świata 2015. Zagramy z Ukrainą, a więc będziemy mieli teraz dwa mecze z Ukrainą. Najpierw piłkarze, a potem rugbiści, którzy też zmierzą się na stadionie narodowym, ale nie warszawskim, tylko w Gdyni. Tam jest nasz narodowy dla reprezentacji rugby. Tak się złożyło, że będzie to Wielka Sobota. Mecz rozpocznie się o godzinie 18. Gorąco zapraszam! Rugby to świetny sport, tylko trzeba dać mu szansę.
Wkrótce dalsza część rozmowy z Robertem Małolepszym (na zdjęciu) poświęcona wyłącznie sytuacji polskiego rugby. Zapraszamy!