Rok temu pierwsze slalomy alpejskiego Pucharu Świata nie odbyły się, bo zabrakło nie tylko śniegu ale i mrozu. Tym razem trasa Levi Black była znakomicie przygotowana a fiński kurort potwierdził, że jest znakomitym miejscem na rozgrywanie zawodów w listopadowej Europie poza alpejskimi lodowcami. Było biało, twardo, no, może zabrakło trochę słońca, ale od czegóż sztuczne oświetlenie!
Levi Black była tym razem łaskawa dla Marii Hoefl-Riesch (na zdjęciu), która po drugim miejscu w pierwszym przejeździe „wykręciła” najlepszy czas drugiego i nie znalazła rywalki. Do ostatnich metrów przejazdu kończącej zawody Tanji Poutiainen z Finlandii wydawało się, że to Finka sprawi radość swoim rodakom, ale nie dała Niemce rady, choć tak naprawdę trudno powiedzieć gdzie roztrwoniła przewagę z pierwszego pomiaru czasu.
Można więc powiedzieć, że Hoefl-Riesch wróciła na swoją pozycję, bo to przecież slalomistka doskonała i utytułowana wszystkim czym można. Jednak nie można powstrzymać się od komentarza, że rywalki z Austrii bardzo jej w tym pomogły. Najlepsza slalomistka ubiegłego sezonu, Marlies Schild, jej trochę tylko gorsza w slalomowych notowaniach rodaczka Michaela Kirchgasser i Kathrin Zettel nie ukończyły zawodów! W austriackim obozie żałoba. Może odbiją sobie w niedzielę, kiedy staną na starcie panowie.
Czego by jednak nie mówić o pechu konkurentek, wszystko wskazuje, że Maria jest znakomicie przygotowana do sezonu i może w nim odegrać rolę tak dominującą jak przed dwu laty, kiedy to wręczono jej na zakończenie wielką kryształową kulę. Będzie więc na co popatrzeć obserwując rywalizację Hoefl-Riesch i Lindsey Vonn. Ta ostatnia nie stawiła się w Levi, wolała potrenować jeszcze u siebie w domu, a zresztą to nie slalom przecież jest dyscypliną dostarczającą Amerykance największej liczby punktów. Woli jeździć szybciej.
Wspominając Amerykanki nie sposób pominąć nową gwiazdkę w tym zespole, 17-letnią Mikaelę Shiffrin . Pojawiła się w PŚ w ubiegłym sezonie, już wtedy wdrapując się raz na podium w slalomie. Teraz udało się to nastolatce po raz drugi. Trzecie miejsca są oczywiście godne odnotowania, szczególnie jeśli obok stają takie gwiazdy białego sportu jak Hoefl-Riesch, Poutiainen czy czwarta w Levi Tina Maze ze Słowenii. Najbardziej jednak zwraca uwagę nienaganny styl w jakim Shiffrin pokonuje slalomowe bramki. W tym, najpewniej również w przyszłym sezonie, nie zagrozi jeszcze swojej wielkiej rodaczce Vonn, ale kiedy z wiekiem i zwiększaniem obciążeń treningowych weźmie się za gigant a potem ewentualnie za coś szybszego, Lindsey będzie miała bardzo kwaśną minę. Bo ona nie lubi przegrywać.
Slalom w Levi pokazał również siłę zespołu Szwecji. W czołowej ósemce znalazły się trzy reprezentantki tego kraju i nie był to przypadek.
Witold Domański