Nadchodzi siódma edycja cyklu Tour de Ski. Ramówki przedstawiać nie trzeba, każdy fanatyk narciarstwa biegowego zapewne ją zna. Jedni twierdzą, że może być nudno, bo nie ma Bjoergen, a co za tym idzie Kowalczyk zwycięży w cuglach. Drudzy mają inne zdanie.
Z jednej strony mamy osamotnioną Justynę (startują także pozostałe nasz panie, ale ciężko tu mówić o jakiejś pomocy zważywszy na fakt, że trio wystąpi jedynie w Niemczech i Szwajcarii), a z drugiej niesamowitą Therese Johaug, agresywną Heidi Weng, wojowniczą Kristę Laehteenmaeki, sensacyjną Anne Kylloenen. Do tego jeszcze Charlotte Kalla i kilka innych zawodniczek. Młodość powalczy z doświadczeniem, na dodatek człowiek nacieszy oko nie tylko samą rywalizacją.
Mydlana opera napędzana w obecnej chwili przez Pierre’a Mignereya skróciła swoje odcinki z 9 do 7. Wytrzymać napięte scenariusze w morderczym tempie wcale nie jest łatwo. Przekonało się o tym kilkoro specjalistów biegówek, szczególnie na ostatnim etapie. Jedni skakali z radości (jeśli byli w stanie), a drudzy mieli myśli… może nie samobójcze, ale co najmniej dziwne. Warto nadmienić pomysł Petry Majdić, by amputować sobie nogi. Ból był nie do wytrzymania, to chore! – takie komentarze padały z ust buntowników. Jednak gdy od początku jest się w grze, a na szczyt stoku wspina się w czołówce, jest to powód do chwały. Uważam, że ukończenie w trzydziestce jest sporym wyczynem.
Rok wcześniej Bjoergen i Northug mieli wbić norweską flagę na Cermis, ale stało się inaczej. W tym roku Marit także była pewna swego. Cała nadzieja leży w rękach drobniutkiej Johaug. To ona ma walczyć o honor narodu norweskiego i pokonać Kowalczyk. Sir Petter Northug z kolei ma giermków, którzy mają za zadanie pomagać swemu Panu w osiągnięciu celu i pokonaniu szwedzkiej armii oraz szwajcarskiego uniwersalnego żołnierza Dario Cologni. Pięknie. Norweski Związek Narciarski może wydać powieść, która – pod warunkiem, że plan podopiecznych się powiedzie – będzie mogła aspirować do miana bestsellera.
Jeszcze kilka słów poświęcę dwóm norweskim paniom. Dynamicznej Weng już chyba nie trzeba przedstawiać. W tym sezonie zagrała na nerwach wielu biegaczkom, ale nie tylko. Do „fanów” mieszkanki Ytre Enebakk dołączyli norwescy konserwatyści, którzy są oburzeni faktem zawiązania paktu i publicznego popijania Red Bulla przez Heidi. Odstawiając na bok wszelkie za i przeciw decyzji Weng, nie zmienia to faktu, że nie pozostanie obojętna na szusy rywalek. Pamiętajmy – gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Druga, Ingvild Flugstad Oestberg, wesolutka, ambitna, ale zadziorna, wdarła się do kadry na miejsce Bjoergen. I tutaj plus! Liczę na przyjemny dla oka występ i wtrącenie swoich trzech groszy przez multimedalistkę mistrzostw świata juniorek.
Kowalczyk na swojej drodze spotka wiele przeciwniczek z kilku krajów. Nie powinna ich lekceważyć ani skupiać się na samej Johaug. W męskim gronie można wymienić wielu kandydatów do podium. Jednak poczekajmy na pierwsze biegi w Oberhofie. Startują także Polacy Maciej Kreczmer i Maciej Staręga. Oby starcie z Tour de Ski nie okazało się walką z wiatrakami.
Zatem na cykl Tour de Ski czekam z niecierpliwością, ale nie samym Pucharem Świata człowiek żyje. W Polsce też się dzieje! W sobotę Bieg Sylwestrowy w Jakuszycach, a co za tym idzie kolejna walka o FIS punkty w celu zakwalifikowania się do mistrzostw świata juniorów, które odbędą się w czeskim Libercu oraz na Europejski Festiwal Młodzieży, który będzie miał miejsce w rumuńskim Braszowie. Szykuję się pożegnać stary rok na biegówkach, do usłyszenia!
Piotr Walkowiak, skipol.pl