Szczypiorniści Vive Targi Kielce przeszli do historii. To pierwsza polska drużyna, która znalazła się w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. W 1/8 finału piłkarze trenowani przez Bogdana Wentę wyeliminowali Pick Szeged. Po przegranej na wyjeździe 25:26, w Kielcach ekipa Vive Targi tryumfowała 32:27. Już we wtorek poznamy kolejnego rywala mistrzów Polski. Mecze ćwierćfinałowe odbędą się w drugiej połowie kwietnia. Stawką jest awans do czerwcowego turnieju finałowego w Kolonii.
Sportowe Wywiady: Po porażce na Węgrzech trzeba było odrobić straty. Udało się z nawiązką.
Sylwester Sikora, komentator piłki ręcznej: Kiedyś mawiało się: „Wynik lepszy niż gra”. Vive Targi cały czas mają szczęście. Najpierw wyrzucono im z grupy Kopenhagę, której pewnie by nie wyprzedzili. Potem wylosowali Pick Szeged, tak jak sobie wymarzyli. To zespół, który w grupie nie wygrał ani razu na wyjeździe. Ze szczęściem mistrzowie Polski zagrali też na Węgrzech, gdzie długo przegrywali czterema golami, ale w końcówce zbliżyli się na jeden. Gdyby przegrali czterema bramkami, w rewanżu byłoby dużo trudniej. Co więcej, rywalom wypadł ze składu kontuzjowany František Šulc. Brak słowackiego rozgrywającego był dużym osłabieniem węgierskiej ekipy. Trzeba się cieszyć z awansu, ale nie było to wielkie zwycięstwo. Zespół Vive Targi wcale nie grał dobrze, było wiele mankamentów, długimi fragmentami szło jak po grudzie.
Co najmniej do 20 minuty mecz był wyrównany. Po przerwie jeszcze dwa razy prowadzenie malało do dwóch bramek. Nie było wcale łatwo z rywalem, o którym w Kielcach marzono. Goście, jak na drużynę swojego parkietu, sprawili sporo kłopotów. Zadziwiał fakt, że Vive Targi, zespół z taką siłą ognia z drugiej linii, słabo poczynał sobie w ataku pozycyjnym. A przecież grają tam Bielecki, Tkaczyk, Jurecki czy Buntić. Vive Targi uratował Krzysztof Lijewski, który grał fantastycznie w obronie i w ataku. Ale czy to całe szczęście będzie dalej trwać…?
Zespół z Kielc przeszedł do historii. Czy awans do ćwierćfinału jest spełnieniem ich marzeń o sukcesie w Lidze Mistrzów?
- Na pewno nie. W Kielcach apetyty są ogromne. Właściciel klubu Bertus Servaas zaangażował ogromne pieniądze. Od początku było wiadomo, że przy takich nakładach finansowych celem jest Final Four. Oficjalnie Servaas tego nie mówi, ale jest to oczywiste. Budżet drużyny jest taki, że trener Wenta na każdej pozycji ma dwóch bardzo dobrych graczy. Piłka ręczna to nie siatkówka – tu są większe pieniądze i mistrzów Polski ciągle nie stać na największe gwiazdy. Jednak apetyty są. W 1/8 finału piłkarze Vive Targi grali trzeci raz. Wreszcie udało im się awansować i chcą więcej.
W ćwierćfinale rywalami mogą być Flensburg, Kilonia, Atletico Madryt lub Metalurg Skopje. Poza tym ostatnim zespołem, piekielnie trudni przeciwnicy.
- Powiem szczerze, że jeśli trafią na innego rywala niż Metalurg to przegrają. Z ekipą z Macedonii grali już w grupie. Oba mecze wygrali, ale po ostrej walce i niewielką różnicą. Kilonia broni tytułu i byłaby najgorszym losowaniem. Wtedy daję mistrzom Polski 1% szans na awans. Flensburg to niby zespół bez wielkich gwiazd, ale zajmuje trzecie miejsce w lidze niemieckiej ze stratą tylko czterech punktów do Kilonii. Tutaj dałbym Vive Targi 20%. Z kolei Atletico ma kolosalne kłopoty finansowe, ale skład jest wspaniały. Pokazali to wygrywając w niedzielę na wyjeździe z Füchse Berlin. W Berlinie nie wygrywa się łatwo, w dodatku przy 9 tysiącach widzów. W rywalizacji z Atletico szanse oceniam na 30%. Przed losowaniem trzeba się modlić, żeby to był Metalurg. W każdym innym wypadku sytuacja będzie bardzo trudna.
Rozmawiał Adam Dutlinger