Na 10 możliwych medali niemieccy saneczkarze oddali rywalom tylko dwa podczas saneczkarskich zawodów w Igls, które zainaugurowały Puchar Świata 2012/13. Szczególnie imponujące było osiągnięcie Niemców w męskich jedynkach – zajęli pięć czołowych lokat. Do tego 1. i 2. miejsca niemieckich saneczkarek i dwójek; nie do zatrzymania była też niemiecka sztafeta.
Już dawno melodia byłego hymnu monarchii habsburskiej, a zaczerpnięta z kwartetu cesarskiego C-dur op. 76 nr 3 Józefa Haydna, której towarzyszą słowa „Deutschland, Deutschland über alles” nie rozbrzmiewała z taką dumą w jakimkolwiek zakątku globu, który może poszczycić się własnym torem saneczkowo-bobslejowym. To, czego dokonali w niedzielę Niemcy było w istocie imponujące. Już po I ślizgu odjechali rywalom czterej najlepsi: mistrz olimpijski, świata i obrońca Kryształowej Kuli w jednej osobie Felix Loch, a także Johannes Ludwig, David Möller i Andi Langenhan. Piąty z Niemców, najmłodszy i najmniej doświadczony Ralf Palik zajmował 12. miejsce. Daleko byli też Austriacy (najlepszy Manuel Pfister – 15.) oraz wielki Armin Zöggeler. Jedynie Albert Demczenko z Rosji w przeddzień, a właściwie na dwa dni przed 41. urodzinami jako-tako trzymał fason, zajmując 7. miejsce. Wokół stado wygłodniałych „wilczków”, czyli 18-22-latków.
Skończyło się fenomenalnym ślizgiem Palika, który dał mu awans. Oczywiście na 5. miejsce. Przed nim starsi i bardziej doświadczeni koledzy z reprezentacji; Zöggeler awansował z 19. na 9. miejsce, Demczenko skończył na 8., a Pfister z Austrii przesunął się z 15. pozycji na 6. Z młodych wilczków w czołowej „10” nie został żaden. Jeszcze nie.
W jedynkach pań Anke Wischnewski, którą pewnie wielu już chciało widzieć na sportowej emeryturze (bez wnikania w szczegóły przypomnijmy jedynie, że zjeżdżała razem z Sylke Otto i Silke Kraushaar-Pielach), odniosła dopiero drugie zwycięstwo w karierze, na które czekała… ponad 8 lat (od połowy listopada 2004 r.). Przy okazji warto dodać, że ma w dorobku aż 35 pucharowych „pudeł”, w tym 26 trzecich miejsc. Druga była Natalie Geisenberger, a trzecia Kanadyjka Alex Gough. Mistrzyni olimpijska, świata i obrończyni Kryształowej Kuli – Tatjana Hüfner tym razem 4.
W dwójkach Tobias Wendl i Tobias Artl przed Tonim Eggertem i Saschą Beneckenem, a na 3. miejscu Peter Penz i Georg Fischer z Austrii. W sztafecie Niemcy w składzie Wischnewski, Möller i Wendl / Artl przed Kanadyjczykami (którzy w zeszłym sezonie pokonali tu niemiecką sztafetę) i Włochami.
Polacy wypadli blado. Trener Marek Skowroński przywiózł do Igls trzy dwójki, dwie jedynkarki i najbardziej doświadczonego Macieja Kurowskiego. Tylko ten ostatni zakwalifikował się do głównej części rywalizacji, ale to niestety do niego można mieć największe pretensje za postawę we właściwych zawodach w Tyrolu. W sztafecie też było bez rewelacji i skończyło się na 10. miejscu – ostatnim w gronie zespołów, które ukończyły zawody (nie ukończyli bądź zostali zdyskwalifikowani: Koreańczycy, Słowacy i Ukraińcy). Kolejny Puchar Świata w przyszły weekend w bawarskim Königssee.
piu