Agnieszka Radwańska zakończyła swój udział w turnieju mistrzyń w Stambule. Zakończyła sezon porażką w fazie półfinałowej z Sereną Williams. Tak na dobrą sprawę nie powinienem nazywać tego meczu porażką, ponieważ była to po prostu naturalna konsekwencja poprzedniego, epickiego meczu z Sarą Errani w fazie grupowej. Trzeba było zapłacić cenę za to, co pokazały nam obie tenisistki w tamtym pojedynku. Czy było warto? Odpowiedź na to pytania nasuwa się sama. Zresztą, jak przyznała Radwańska w jednym z przedmeczowych wywiadów, grając z Sereną Williams nawet na swoim najwyższym poziomie nie ma się gwarancji wyrównanej walki z 15 krotną mistrzynią turniejów wielkoszlemowch. Serena najpewniej wygra cały turniej i to bez straty seta, więc nie skupiajmy się zbytnio na przegranej krakowianki w tym półfinale. Pamiętajmy, czego dokonała w tym sezonie: finał Wimbledonu, wygrana turnieju Premier Mandatory w Miami, zwycięstwo w Dubaju i teraz to wszystko możemy spiąć wielką klamrą dokładając półfinał turnieju mistrzyń w Stambule, nie zapominając o pozycji wiceliderki, którą Polka cieszyła się przez pewien czas. Były nawet realne szanse na zaatakowanie miejsca nr 1. Może w przyszłym roku się uda ? Może będzie pierwszy tytuł wielkoszlemowy ? Wcale nie niemożliwe. Życzmy samym sobie, a przede wszystkim Polce, aby była w stanie rywalizować na takim samym lub nawet wyższym poziomie w kolejnym sezonie rozgrywek WTA. Jeśli tylko zdrowie pozwoli, pewnie tak będzie. A Serena Williams prędzej czy później będzie musiała zakończyć karierę i może wtedy nastąpi zmiana warty…?
Michał Lewandowski