Było to dawno temu, jeszcze w poprzednim ustroju. Pewien znany i związany z nim, ale także z Hitlerem (duchowo), reżyser filmowy przyszedł nad ranem do znanej knajpy. Nie został zbyt wylewnie przyjęty, więc oświadczył, że go tutaj nie lubią, ale to się zmieni, bo nakręci taki film, że naród klęknie na kolana. Cisza trwała krótko. Znany prześmiewca, chwiejąc się na stołku przy barze oświadczył, że jak już wstanie to da mu tak w zęby…
Ze sportem nie ma to pozornie nic wspólnego, ale jednak przypomina mi się tamta sytuacja. Oczywiście po wypowiedzi Kamila Stocha. Ogłosił on bowiem oficjalnie, że jest szantażystą i jeśli zwolnią Łukasza Kruczka, to on odejdzie ze skoków narciarskich. Jak sądzę, myślał, że naród uklęknie na kolana i będzie błagać, by zagrał drugiego Adama Małysza. A przecież grywa ogony! Panie Stoch, po pana odejściu pewnie płakać będzie tylko rodzina, bo gdzie pan tyle zarobi?
Stoch jest przykładem tego, do czego doprowadziła histeria wokół skoków narciarskich. Doskonale wiem, że Adam Małysz był wybitnym zawodnikiem, że na jego następcę będziemy czekali długo, bardzo długo. Warto jednak przez chwilę pomyśleć chłodno, a wiadomo że skoki narciarskie to nie lekka atletyka ani pływanie. Przy całym szacunku dla Małysza, jego talentu, pracowitości, podejścia do sportu, nie będzie ani Boltem ani Phelpsem. Dla większości świata nie jest znany, bo kto tam słyszał o jakichś skokach narciarskich. Paradoksalne, ale wróżę mu większą karierę w mediach jako doskonałego kierowcy…
Wracając jednak do skoków, uważam, że rozdęta do granic absurdu propaganda tej konkurencji obraca się przeciwko jej twórcom. Małysz był niepowtarzalny, a jego nieudolni następcy tylko pogłębiają stres widowni. Jak dziecię lat temu kilka przegrywali Mateja, Bachleda, Kruczek i inni, tak teraz przegrywają Stoch, Kot, Kubacki i Miętus. Tyle, że teraz nie ma kto ich zasłonić…