Mam na myśli postępek, bo trudno nazwać go gestem, Vibeke Skofterud i Kristin Stoermer Steiry, dwóch jasnowłosych, uroczych narciarskich biegaczek norweskich. Wieloletnie rywalki Justyny Kowalczyk, o co bym ich nie podejrzewał, mają biusty, a i owszem niczego sobie. Niejednemu mogły się spodobać i mógłby pomarzyć…
W przeciwieństwie do niemieckich: panczenistki Sabine Voelker i pływaczki Franziski van Almsick, które odsłoniły niemal całe swoje wdzięki za niemałe honoraria, norweskie narciarki zrobiły to gratis w formie pewnego protestu, może raczej oświadczenia. Obie panie przyznały się, że przeżyły wstrząs, gdy wyszło na jaw, że bardzo znany kolarz, ich rodak Steffen Kjaergaard był ”współpracownikiem” Lance’a Armstronga w stosowaniu dopingu. Kjaergaard pełni w dodatku wysoką funkcję w norweskim sporcie i jest dyrektorem tamtejszego związku kolarskiego.
Vibeke i Kristin rozbierając się do połowy i zamieszczając swoje zdjęcia w Internecie uznały, że w ten sposób pokażą, że są czyste, że nie mają nic do ukrycia (no nie całkiem). Być może niektórzy będą mieli za złe ten gest norweskich narciarek, zwłaszcza ci, którzy żyją w talibanie albo na jego pograniczu, ale ja nie widzę w tym niczego gorszącego. Raz, że to ładne, uśmiechnięte dziewczyny, raczej kobiety, bo obie mają już trzydziestkę na karku, a dwa, że w ten oryginalny sposób zwracają uwagę na haniebny proceder niektórych sportowców. A tak mimochodem na zakończenie, częściowo rozebrały się dwie spośród trzech najładniejszych zawodniczek norweskiej kadry.